Tym razem docieramy do Zamościa. Samochód zostawiamy przy zamkniętym spożywczaku w Górkach na przeciw kościoła i idziemy gruntową drogą do Zamościa. Znak drogowy mówi, że do wioski jest pół kilometra, według mapy sama wioska to ca. 5 km.
To na co czekałem to znak drogowy A18 „Łosie” 🙂 Okazało się, że jest przy ostatnich zabudowaniach wioski.
Ale zaczynam od początku. Oczywiście miejsca po zlikwidowanych domach, tak jak wszędzie w okolicy, znaczone są drzewami bzu. Praktycznie przy każdej kępie bzu można znaleźć resztki fundamentów, bardziej lub mniej zarośnięte, przy niektórych piwniczki. Akurat w Zamościu tych z zimowiskiem dla nietoperzy niewiele.
Sporo tutaj jest jednak jeszcze zamieszkanych domów i co więcej sporo całkiem nowych (lub odnowionych).
Przy pierwszym dużym gospodarstwie jest również bocianie gniazdo.
Wreszcie trafiamy na pierwsze opuszczone gospodarstwo. Od strony drogi wygląda na zamieszkane. Podłączony prąd, antena telewizyjna na dachu. Więc ominęliśmy. Weszliśmy na teren po następnym domu (piwniczka, fundamenty) i wtedy zorientowaliśmy się, że gospodarstwo, które minęliśmy jest już opuszczone. UWAGA!!!! Wyznacznikiem opuszczonego gospodarstwa jest… brak psa. Tutaj zorientowaliśmy się, że jest jednak opuszczone bo z boku było widać rozwalony płot, rozpadającą się stodołę i pozamykane budynki gospodarcze.
Idziemy dalej, przechodzimy przez kanał Łasica.
Kolejne zamieszkane gospodarstwa i dwa obok siebie opuszczone. Z tym, że przy pierwszym stoi rower i słychać głosy, tak jakby ktoś jeszcze przyjechał odwiedzić stary dom.
Drugie jest zupełnie puste ale wszystko jest zamknięte. Dom „opatrzony”, szyby w oknach zaklejone folią, kłódka na drzwiach zawinięta w folię.Domek jest uroczy, drewniany pomalowany na niebiesko. Aż szkoda, że nikt nie stara się zachować tych domów. Budynki gospodarcze też pozamykane. W jednym z budyneczków przez rozsunięte drzwi widać piec. W pozostałych budynkach albo pusto albo niewiele pozostawionych rzeczy – kosz wiklinowy, miska itp.
Dalej już tylko zamieszkane domy, fundamenty i kapliczki. Dochodzimy do końca wsi ze znakiem, o którym wspominałem wcześniej i wracamy tą samą drogą.