Z Białegostoku jedziemy dalej. Cel Supraśl.
Dla mnie Supraśl to koniec świata. Daleko, dojechać trudno bo droga jest remontowana no i… wszystko w Supraślu jest zorganizowane jak w końcu ubiegłego wieku – pomimo soboty i wakacji wszystkie atrakcje są pozamykane już o 17, w muzeum ikon, które jest ponoć unikalne, właśnie skończył się prąd i ze względu na brak możliwości wydawania biletów, zamiast wpuścić ludzi za darmo, zamknięto muzeum. Do tego wszystkiego dochodzi „tylko gotówka” w knajpach i ludzie jeżdżący po miasteczku w poszukiwaniu działającego bankomatu.
Wracając do atrakcji miasteczka. Tak jak już wspomniałem w muzeum ikon nie dane nam było być, pozostałe „atrakcje” zwiedziliśmy od zewnątrz.
Nocujemy w Borowinowym Zdroju, nie tanio, ale nie było już innych wolnych miejsc.
Przyjeżdżamy i idziemy coś zjeść. Polecano nam Bar Jarzębinka przy 3 maja.
Podają tam lokalne potrawy. My ogarnęliśmy żurek (dobry), kiszkę ziemniaczaną w sosie pieczarkowym (dobre) i kartacze (średnie).
Później zwiedzamy. Ulica, przy której jest bar, to jednocześnie ulica drewnianych tzw. domów tkaczy.
Po kolei dwa kościoły:
Kościół św. Trójcy
Kościół p.w. Najświętszej Marii Panny Królowej Polski
Ratusz Miejski
Pałac Bucholtzów
Dom Ogrodnika (Stara Karczma, Stara Poczta)
Krzyż upamiętniający budowę monasteru.
Monaster Zwiastowania Przenajświętszej Bogurodzicy
Dworek Zaherta
I teraz cmentarze. Cmentarz ewangelicki, na którym pozostało kilka zaniedbanych nagrobków oraz mnóstwo nowych.
To co jest wskazane w „to see” to kaplica grobowa Bucholtzów,
kaplica grobowa Zachertów
Oprócz kaplic znajdujemy jeszcze grób profesora Witolda Sławińskiego, patrona Parku Krajobrazowego Puszczy Knyszyńskiej
oraz prawosławna kaplica św. Jerzego w części po drugiej stronie ulicy, na cmentarzu katolickim.
i grób Ludwiki Zachert, prababki Andrzeja Małkowskiego, twórcy polskiego skautingu.
Jeśli ktoś nie wie o co chodzi to warto spojrzeć na to wydawnictwo z początku ubiegłego wieku.
Wracając do „centrum” mijamy Teatr Wierszalin
i wieczorem jeszcze wychodzimy na spacer
Ponieważ lubimy wypatrywać plenery filmowe, to trudno nie zwrócić uwagi na to, że właśnie w Supraślu kręcono sporo scen z trylogii „U Pana Boga…”. Jeśli dobrze się przyjrzeć to w wielu scenach widać zarówno drewniane domy przy 3 maja (np. w scenach gdy komendant wychodzi do pracy), kościół św. Trójcy i Monaster. Budynek komendy jest również w Supraślu.
I tutaj też można znaleźć komin, na który wchodził Ogniomistrz.
Cały film oczywiście dzieje się w Królowym Moście, który w rzeczywistości jest małą wioską po drodze do Białegostoku.
Następnego dnia rano wyjeżdżamy.
Zatrzymujemy się przy drodze wyjazdowej na cmentarzu prawosławnym.
Oraz w Kopnej Górze przy pomniku powstańców 1863
Obok pomnika jest wejście do arboretum, ale mieliśmy bardzo napięty plan, więc zrezygnowaliśmy ze spaceru.