Chyba na wyobraźnię wszystkich zwiedzających Twierdzę Modlin działa budynek Spichlerza. Stoi na cyplu pomiędzy dwiema rzekami. Ludzie robią mu zdjęcia i robią sobie zdjęcia ze Spichlerzem w tle. Tak samo się dzieje gdy chodzi się wybrzeżem.
Spichlerz stoi na tzw. Kępie Szwedzkiej. Wybudowany został w końcu pierwszej połowy XIX wieku. Inwestycję finansował Bank Polski. Od początku oprócz funkcji typowo handlowej miał pełnić funkcję obronną. Otwory okienne na pierwszym piętrze pozwalały na prowadzenie ognia artyleryjskiego i użycie broni palnej.
W 1853 roku Spichlerz został kupiony przez państwo i przeznaczony na magazyn dla Twierdzy. Aż do rozpoczęcia II Wojny Światowej Spichlerz „pracował” dla wojska. W 1939 roku został zbombardowany i stał wypalony do końca wojny. Po wojnie jedno skrzydło Spichlerza zostało rozebrane. Cegły według różnych źródeł zostały albo wykorzystane do odbudowy Warszawy albo przez wojsko albo przez ludność. Rozbiórka została wstrzymana i w takim stanie trwa do dziś (oprócz tego, że się wali a sufity, bo dachu nie ma, są zabezpieczane siatkami). Podobno można czasami dostać tam cegłą w głowę.
W chwili obecnej, ponoć, został kupiony przez prywatnego inwestora, który chciał tam robić hotel. Problem polega na tym, że jedyne legalne dojście do Spichlerza wiedzie ścieżką wzdłuż brzegu Wisły bo praktycznie cały pozostały teren wokół jest zajęty przez wojsko.
Po zjechaniu z tego mostu trzeba skręcić w lewo i tam zostawić auto.
Muszę przyznać, że miejsce jest magiczne.
Zapraszam do oglądania.