czyli miejsce, w którym mieszkamy. Spore osiedle z zejściem bezpośrednio na pasaż nadmorski.
Rano obowiązkowa kawa w knajpce osiedlowej – 2.30 euro za dwie kawy espresso i kawę z mlekiem (café con leche) i stolik z widokiem na morze. To powoduje, że tak rozpoczęty dzień musi być fajny.
Pasażem chodzimy na spacery głównie wieczorem, po powrocie z wycieczek.
Idąc w stronę południową wchodzi się na pomost „przyklejony” do skały, później spora plaża miejska, na której jeszcze w październiku trudno znaleźć miejsce i dalej niewielka marina w zatoczce.
Spacerując w stronę Alicante w dole pomiędzy skałami można trafić na kawałki plaży a czasami piękne skały wystające z morza, o które rozbijają się fale. Przy pasażu co krok czuwają koty 🙂
Na wysokości Cabo Roig można wejść na górę. Oprócz zabytkowej wieży, w której teraz jest restauracja, można tam zobaczyć wypasione domy a przed nimi wypasione fury.