Frombork to nie tylko Pan Samochodzik ale przede wszystkim oczywiście Mikołaj Kopernik.
Pan Tomasz oficjalnie pojawił się we Fromborku aby pisać przewodnik po miasteczku a autor książki poświęcił sporo miejsca Kopernikowi. W związku z tym my też poświęciliśmy czas kanonikowi.
Trudno nie zauważyć pomnika Mikołaja Kopernika stojącego u podnóża wzgórza katedralnego.
W Katedrze oczywiście można zobaczyć:
obecny grób Mikołaja Kopernika
oraz popiersie Mikołaja Kopernika.
Fajna jest również ławeczka Mikołaja Kopernika w centrum Fromborka, gdzie można usiąść obok astronoma.
To tyle by było jeśli chodzi o Kopernika. Co jeszcze zobaczyliśmy we Fromborku?
Po pierwsze deptak na falochronie. Wchodzi się przy plaży miejskiej. Krótki spacer po Zalewie, za to widoki przednie. Ciekawa perspektywa wzgórza katedralnego od strony wody i akurat w maju, gdy byliśmy, można było podejrzeć łabędzie na gnieździe.
Po drugie cmentarz kanoników. Stary cmentarz, na którym chowano kanoników fromborskich znajduje się przy ulicy Sanatoryjnej. To jedno z miejsc pasujących do wielu moich wycieczek. Trawa na cmentarzu była przystrzyżona ale groby są mocno zaniedbane.
Teraz wyjeżdżamy z Fromborka. Najbliższe miejsce, które jest reklamowane, to święty kamień Prusów. Święty kamień to olbrzymi głaz leżący w wodzie przy brzegu Zalewu Wiślanego, służył ponoć Prusom jako ołtarz. Aby tam dotrzeć trzeba gruntowymi drogami dojechać do parkingu oznaczonego na mapie google jako MOR Leśniczówka Nowy Wiek, Green Velo a później ścieżkami przez las w stronę Zalewu. My jechaliśmy samochodem przez Pogrodzie i Chojnowo.
Po drodze do plaży przechodzi się przez tory kolejowe, które już nie są używane, bo pociągi do Fromborka już nie jeżdżą (te regularne od 2006 roku a turystyczne od 2013).
Przy plaży, z której można oglądać kamień znaleźliśmy tablicę informującą o tym, że w tym miejscu znajduje się rezerwat bielików i mieliśmy to szczęście, że widzieliśmy parę tych pięknych ptaków latających nad nami.
Jedziemy dalej. Przejeżdżamy przez Tolkmicko i zatrzymujemy się w Kadynach.
Na pierwszy rzut oka Kadyny to nic ciekawego, taka wioska zabita dechami, gdzie ludzie siedzą przed domami na ławeczkach i przyglądają się obcym.
Nic bardziej mylnego. Zaczynamy od pałacu Wilhelma II. Widać, że już zaczyna być remontowany ale to jeszcze ruina. Do środka nie można wejść. Front już wygląda na odnowiony, z tyłu widać jak musiał pałac wyglądać jeszcze nie tak dawno.
Później wchodzimy na teren dawnego folwarku, gdzie teraz znajdują się elegancki hotel i spa. Ale gdzieś z boku cały czas można znaleźć pozostałości dawnego wyposażenia.
Wychodzimy z terenów hotelowych i idziemy w stronę wzgórza klasztornego.
Mijamy Dąb Bażyńskiego (ok. 720 lat)
Na szczycie został wybudowany klasztor franciszkanów. Według wiki klasztor stoi w miejscu staropruskiego grodu Pomezanów. Klasztor przylega do częściowo odbudowanego kościoła.
Ze wzgórza schodzimy drugą stroną, po drodze mijamy kapliczki i dochodzimy na tyły hotelu, gdzie stoją jeszcze dwie starusieńkie kapliczki.
To już koniec Kadyn, jemy jeszcze fantastyczne domowe pierogi w barze Konik i jedziemy do Fromborka.
Następny dzień, to miasto, do którego nie musicie jechać czyli Braniewo.
Liczyliśmy na coś więcej niż kilka zabytków rozrzuconych po całym mieście i… brak sklepu firmowego w browarze.
Zaczęliśmy od Bazyliki Mniejszej pw. św. Katarzyny Aleksandryjskiej.
Dalej wieża dawnego Zamku Biskupiego.
Trochę PRLowskich wspomnień.
Kościół św. Antoniego.
Zamknięta Ukraińska Cerkiew Greckokatolicka. Wygląda na zrujnowaną ale ogłoszenia na tablicy sugerują, że jednak jest czynna.
Idąc w stronę dworca kolejowego wchodzimy w część miasta mocno przygnębiającą. Stare, zaniedbane kamienice, zamknięte sklepy i… wreszcie prawie zamknięty dworzec. Dlaczego prawie? Bo według rozkładu jazdy bywają tam tylko pociągi łączące Braniewo z Olsztynem. Bywają oznacza, że dworzec standardowo jest zamknięty. Przystanki autobusowe przed dworcem też wyglądały na rzadko używane.
W drodze powrotnej zaglądamy na cmentarz.
I jeszcze stare podwórka.
Chcieliśmy coś zjeść ale się nie udało, akurat w restauracji była impreza.
Z nowszych atrakcji docieramy do „pomników” czołgów T34/85.
Mijamy więzienie miejskie z tablicą upamiętniającą działaczy niepodległościowych oraz księdza Sylwestra Zycha.
Dawne mury miejskie
i wreszcie browar. Browar Namysłów. Bo browar Braniewo należy do Browaru Namysłów. Niestety piwo trzeba było kupić w supermarkecie.
Ostatnie miejsce, które jest warte zobaczenia to cmentarz żołnierzy radzieckich przy wjeździe do miasta. Nie ma tam zbyt wiele miejsca żeby postawić samochód ale się udało.
To było ostatnie miejsce, które udało nam się odwiedzić podczas pobytu we Fromborku. W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się na kilka godzin w Elblągu.
Stare miasto w Elblągu jest warte zobaczenia mimo tego, że wiele kamienic jest nowoczesnych. Trzeba przyznać, że jednak trzymany jest klimat.
Spacer po Elblągu zaczynamy od Bramy Targowej, pomnika piekarczyka i Starego Rynku.
Później Katedra św. Mikołaja.
Czekamy na zakończenie mszy w Katedrze przechadzając się nad rzeką Elbląg.
i wchodzimy zwiedzać Katedrę włącznie z wieżą katedralną, z której można obejrzeć nie tylko pobliskie kamieniczki ale również panoramę miasta.
Później kilka zabytkowych kamieniczek i docieramy do budynku dawnego kościoła ewangelickiego i szpitala św. Ducha, w którym obecnie znajduje się biblioteka elbląska.
Dalej ulica Wieżowa i budynek poczty.
Przy ulicy Rycerskiej odnajduję takie „graffiti” PTTK.
i mocno specyficzne dzieła artystyczne w parku (trochę przypominają dzieło z Nie lubię poniedziałku, którym zachwycał się Zygmunt Bączyk).
Przy tej samej ulicy piękny budynek I Liceum Ogólnokształcącego.
Na koniec wpijamy kawę i oczywiście (bo zawsze jeśli jest to próbuję) zjadamy szarlotkę w kawiarni „Wyspa Skarbów”. Smacznego.