W bazie na 4700 jesteśmy do 12. Już o 11 przychodzi gość z obsługi zmieniać poszewki na materacach i poduszkach ale nie wyrzuca śpiących 🙂 Japonka przychodzi po zdobyciu Gilmans Point ok. 1130 i zwala się na świeżo powleczone łóżko.
My wychodzimy o 12, wracamy do Horombo Hut na nocleg. W drodze powrotnej mijamy się z ekipą jadącą pod górę na rowerach. Pełen szacunek, ciężko jest iść, wyobrażam sobie jaką trzeba mieć kondycję żeby dotrzeć tam na rowerach.
Do bazy docieramy w miarę szybko (ca. 3 godziny 9 km). Tym razem dostajemy miejsca w domku sześcioosobowym. Jest tam już para młodych ludzi ze Stanów. Są mocno nastawieni na wejście na szczyt za wszelką cenę, w związku z tym biorą deks.
My zjadamy kolację, umawiamy się na wstanie o 6:30 i idziemy spać. To był ciężki dzień.