CHOCHOŁÓW
Od kilku lat planowaliśmy aby odwiedzić Chochołów. To jedyne miejsce gdzie ludzie nadal mieszkają w charakterystycznych drewnianych domkach. Historii domków nie ma sensu kopiować, można o tym przeczytać na kilku portalach 🙂 Niezależnie, domki kusiły i wreszcie stwierdziliśmy, że trzeba tam podjechać.
W samym Chochołowie, mimo wakacji, było całkiem spokojnie, ludzie chyba nie bardzo lubią zwiedzać. Zaparkować można na parkingu przed kościołem na przeciwko muzeum Powstania Chochołowskiego lub tam gdzie my zaparkowaliśmy czyli na parkingu za muzeum (ca. 100 metrów).
Wpierw krótki spacer główną ulicą pomiędzy domkami. Większość domków jest zamieszkanych i bardzo fajnie utrzymanych ale zdarzają się również, niestety, rozpadające się.
Na kawę i szarlotkę z lodami zatrzymaliśmy w jednym z takich drewnianych domków. Później szybka decyzja – idziemy zwiedzać muzeum Powstania Chochołowskiego. Nie byłem do tego przekonany, ale szczerze powiem, że nie analizowałem wcześniej opinii i to był błąd, który naprawiliśmy wchodząc do muzeum 🙂 Muzeum faktycznie wcale nie jest muzeum Powstania, o Powstaniu jest tam niewiele i raczej nie zwracają te eksponaty większej uwagi. Muzeum powinno nazywać się Muzeum powstania Chochołowa bo można tam usłyszeć historię Chochołowa, specyficznej konstrukcji domów (ten, w którym jest muzeum jest oryginalnym XVIII-wiecznym), zwyczajów górali i zasad jakie obowiązywały w ówczesnych domach. Zresztą nie warto pisać, lepiej obejrzeć bo jest co.
Po wyjściu z muzeum odwiedzamy jeszcze kościółek na przeciwko i wracamy do domu.
Pomnik Powstania Chochołowskiego
TEATR WITKACEGO
Miejscem, które odwiedzamy co jakiś czas jest Teatr Witkacego. To bardzo specyficzne miejsce, trochę inne niż większość teatrów w Warszawie. Po pierwsze nie ma tam regularnej widowni, w zależności od potrzeb krzesła/fotele są ustawiane tak jak będzie to pasowało do scenografii, po drugie standardem jest, że aktorzy wchodzą na salę wraz z widzami, czasami przechadzają się przed występem po foyer i często można się z nimi zobaczyć po występie. Czasami przedstawienia prezentowane są w innych miejscach, recital piosenek 20-lecia międzywojennego oglądaliśmy w niewielkiej salce przy kawiarni, sztukę „Nieprzyjaciel w Kolibie” zobaczyliśmy w Willi Koliba, w której mieści się filia Muzeum Tatrzańskiego.
Tym razem wybraliśmy sztukę „Gombica Staska Kubina„. Sztuka polecana przez krytyków, na którą wyprzedawane są bilety bo jest taka „lokalna”. To historia „zbójnicka”. Aktorzy gadają gwarą, co troszkę utrudnia, przynajmniej na początku złapanie całej treści ale później, po osłuchaniu się, wszystko idzie gładko. Sztuka, niestety, uświadomiła mi, że całą historię przygód zbójników na Podhalu ukradł serial Janosik. Dlaczego? Ano dlatego, że chyba wyczerpał katalog „przygód”, które można opowiedzieć. Tak czy tak teatralnego Janosika czyli w tym wypadku Staska Kubina należy obejrzeć.
Tatry są niesamowite, dostarczają atrakcji i pięknych widoków przez cały rok. 🙂
I tak, jak opisaliście w poście – każdy znajdzie tam coś dla siebie.