Serock to miasto, przez które się głównie przejeżdża. Ja tym razem nie przejeżdżałem tylko zrobiłem sobie spacer (ca. 18 kilometrów). Na stronie urzędu miasta można znaleźć opisy kilku miejsc, które zdaniem autora warto odwiedzić/zobaczyć. O samym zestawie atrakcji za chwilę, niestety strona jest mało przyjazna dla przeciętnego użytkownika bo… nie podaje adresów większości miejsc. Generalnie zestaw miejsc wartych zobaczenia jest mocno ubogi a i jakość tych miejsc jest średnia. To co można polecić każdemu to spacer wzdłuż brzegu Narwi.
Przy okazji można dojść do jednego z dwóch najciekawszych miejsc, które odwiedziłem podczas tego spaceru – pozostałości cmentarza żydowskiego (zniszczony przez Niemców w 1939 roku). Cmentarz jest położony na terenie nieczynnego ośrodka szkoleniowo-wypoczynkowego Narew, należącego do PKO BP. Wygląda to tak jakby ośrodek w miejscu cmentarza przez lata miał „park” z ławeczkami i alejkami. Prawdopodobnie w 2014 roku teren cmentarza został wydzielony, ogrodzony, macewy, które ponoć przez lata leżały na skraju lasu zostały umieszczone na pomniku stanowiącym formę lapidarium.
Wejście na cmentarz jest dostępne przez furtkę od strony rzeki (nie należy nabierać się na podpowiedzi google maps, prowadzące do bramy głównej ośrodka).
Wracając w stronę centrum miasta brzegiem mijam po prawej stronie miejsce, które „przewodnik”, o którym wspomniałem nazwał „pozostałości fortyfikacji”. Widać, że tam coś było ale głównie są to pagórki, z czego spora część jest „wykorzystana” przez stadion miejski.
Tak jak w większości miasteczek miejscem, które się odwiedza jest rynek. Tutaj także. Po zniszczeniach wojennych w rynku zostały cztery oryginalne kamienice.
Numer 1
Numer 4
Numer 14
Numer 16
W 1997 postawiono na rynku budynek ratusza.
Z rynku idę do kościoła parafialnego.
Izba pamięci i tradycji rybackich znajduje się w znanym z Mazowsza budynków.
Dalej na skróty przez park do miejsca po średniowiecznym grodzie – Barbarka.
Następnie oglądam budynki XIX wiecznego zajazdu pocztowego przy głównej ulicy Serocka, Pułtuskiej.
Przy ulicy Wyzwolenia 31 można przez bramę obejrzeć willę serockiego lekarza doktora Bocka wybudowaną w 1931 roku.
I wracam nad Narew. Tam stał do niedawna „dom w którym nocował Picasso”. Jakoś Polska nie ma szczęścia do upamiętniania artysty w 1948 roku. Syrenka namalowana w jednym z mieszkań na warszawskiej Woli została „zlikwidowana” w 1953 roku a willa, w której nocował w Serocku w letnim domku małżeństwa architektów Heleny i Szymona Syrkusów właśnie teraz jest w trakcie przebudowy. Patrząc na zdjęcia oryginalnego budynku i tego co jest teraz to za chwilę to już nie będzie dom, w którym nocował Picasso.
Urząd Miasta proponuje jeszcze oglądanie murali. Nie jestem znawcą tego rodzaju sztuki ale te w Serocku nie są takimi, które bym chciał upamiętnić. Ani nie są ładne, ani ciekawe, ot takie sobie, są bo są. Więc szlakiem murali nie poszedłem.
To co ja w zamian fotografowałem to przydrożne kapliczki.
Na koniec 3,5 km spacerkiem brzegiem rzeki do Zegrzynka. Tam jeszcze nie tak dawno stał piękny dworek, w którym mieszkał Jerzy Szaniawski. Po śmierci pisarza w 1970 w domu mieszkała jego, młodsza 0 20 lat, druga żona. Dworek niestety spłonął w 1977 roku. Chyba do końca nie stwierdzono przyczyny pożaru. Ja znalazłem dwie wersje. Pierwsza mówi o szaleństwie pani Szaniawskiej, która wielokrotnie odgrażała się, że jeśli ktoś będzie ją nachodził to dwór podpali, druga natomiast mówi o dwóch włamywaczach, których pani Szaniawska zamknęła w domu a oni nie mogąc się wydostać podpalili dwór. Faktem jest, że w zgliszczach znaleziono dwa zwęglone ciała mężczyzn, którzy wcześniej naprawiali coś w dworku.
Z dworku, po przejściu przez parking przystani można wejść w tzw. wąwóz Szaniawskiego czyli piękną drogę prowadzącą do ulicy wyjazdowej.
Przy okazji tak długiego spaceru zwróciłem uwagę na jeszcze jedną rzecz, mianowicie sporą ilość opuszczonych ośrodków wypoczynkowych. Jest spora szansa, że tam jeszcze wrócimy 🙂
A na zachętę urbexową kilka zdjęć z opuszczonego ośrodka.