Ostatnie ulewy nie sprzyjają łazikowaniu po Puszczy więc wybraliśmy się pozwiedzać okolice Warszawy. Na początku inspiracją był film „Stulecie Winnych”. Dlatego wycieczkę zaczynamy od cmentarza parafialnego w Brwinowie. To tam pochowany jest Stanisław Wilhelm Lilpop – polski przedsiębiorca, twórca kolei elektrycznej Warszawa-Grodzisk a jednocześnie fotograf i podróżnik, teść Jarosława Iwaszkiewicza. I właśnie groby rodziny Iwaszkiewiczów znajdują się obok miejsca pochówku przedsiębiorcy. Leżą tam oprócz Jarosława Iwaszkiewicza i jego żony również rodzice pisarza, jego siostry oraz córka brata.
]
Standardowo gdy wybieramy się na zwiedzanie cmentarza, sprawdzamy kogo jeszcze warto tam odwiedzić. W Brwinowie szukaliśmy także grobów:
profesora Kazimierza Michałowskiego (egiptolog, archeolog, historyk sztuki)
pułkownika Antoniego Żurowskiego (komendanta obwodu VI-Praga w Powstaniu Warszawskim) oraz Franciszka Niepokólczyckiego (oficer Kedywu, prezes Zrzeszenia WiN)
i Wacława Kowalskiego czyli niezapomnianego Pawlaka.
Na cmentarzu są również nagrobki i pomniki wojenne ale generalnie cmentarz jest zaniedbany i strasznie zapchany grobami. Nie rozumiem dlaczego miasto, w którym jest tak niewiele do zobaczenia tak zaniedbuje to co można pokazać. W Internecie wyszukanie miejsc, w których należy szukać grobów jest niemożliwe, przed bramą cmentarza jest plan z naniesionymi kropkami, które sugerują mniej więcej lokalizację grobów. Takie to jest mniej więcej, że pułkownika Żurowskiego nie znaleźliśmy. Grobu Lilpopa na planie nie ma wcale.
Samochód zostawiamy na parkingu obok cmentarza i idziemy na brwinowski ryneczek. Na początku zaglądamy do kościoła pod wezwaniem świętego Floriana, wykorzystując czas pomiędzy mszami.
Na ryneczku stoją trzy pomniki:
Józefa Piłsudskiego
50 lecia Armii Krajowej i
ku pamięci żołnierzy 36 PP Legii Akademickiej w rocznicę boju pod Brwinowem 12 września 1939.
Atrakcją jest również stojący na placyku fotoplatikon z trójwymiarowymi zdjęciami (nie dla mnie, bo nie ogarniam zdjęć 3D).
Także w rynku stoi jeszcze jedna kamieniczka z charakterystyczną bramą wjazdową na podwórko.
Teraz kawa w cukierni i spacerkiem idziemy do ronda Wacława Kowalskiego.
Jeszcze rzut oka na kilka urokliwych przedwojennych budynków (również budynek Urzędu Gminy)
trochę PRLowskich pozostałości
i jedziemy dalej. To miał być Dworek Zagroda (tzw. Bartkiewiczówka nazwany tak od pierwszego właściciela – Zygmunta Bartkiewicza), w którym mieści się Towarzystwo Przyjaciół Brwinowa. W dzień świąteczny, czyli wtedy gdy ewentualnie mogą przyjechać tacy nudziarze jak my, oczywiście jest zamknięte, niedostępne i do tego co chwilę włącza się alarm i nikt nie przyjeżdża. Ech.
Szybko przeskakujemy do Milanówka, gdzie właściwie chciałem zrobić tylko eksploringowy rekonesans. W ubiegłym roku, jadąc pociągiem do Krakowa, zauważyliśmy spore opuszczone gospodarstwo tuż przy linii kolejowej. Niestety od strony Milanówka nie da się tam dojechać samochodem więc kawałek robię piechotą. Wpierw przez coś co w Milanówku uważają, za pomnik przyrody ale chyba nikt nie przywiązuje do niego wagi bo drzewa są obrośnięte chwastami a droga jest hmmm, dziurawa, czyli Aleją Kasztanową. Szczerze powiem, że drogi w Puszczy Kampinoskiej są w lepszym stanie. Później trzeba przeskoczyć na zakazie przez cztery pary torów kolejowych i jestem w innym świecie. Tak, tu kiedyś było gospodarstwo ale aby je eksplorować trzeba przyjechać albo wczesną jesienią albo wiosną gdy zielonego jest jeszcze lub już mało, bo teraz dojście do budynków bez maczety jest niemożliwe.
Znów kilka minut samochodem i zjawiamy się w Podkowie Leśnej. Na początek muzeum Iwaszkiewiczów w Stawisku, które oczywiście też jest zamknięte. Nie ma żadnej informacji ale nikt nie odbiera domofonu. Z tablicy informacyjnej wynika, że muzeum jest otwarte w tygodniu do 16 i… w niedzielę. W sobotę jest zamknięte. To tak gdyby ktoś chciał zapoznawać się z dorobkiem polskiej kultury. Nie dziwi mnie, że takie ośrodki wiecznie narzekają na brak środków, skoro same nie są zainteresowane ich pozyskaniem.
Nie tracąc czasu przejeżdżamy wąskimi uliczkami Podkowy, pośród pięknych willi i zatrzymujemy się przy głównej ulicy Jana Pawła II. Z tego miejsca prawie wszędzie jest blisko i… prawie nic nie jest dostępne dla zwykłych ludzi.
Willa Aida, w której latem przebywali Iwaszkiewiczowie jest piękna i jest zamknięta.
Przechodzimy na drugą stronę ulicy JPII i zaglądamy przez ogrodzenie żeby zobaczyć Pałacyk Myśliwski Stanisława Lilpopa. Teraz jest tam Podkowiańska Wyższa Szkoła Medyczna.
Mamy jeszcze trochę czasu więc idziemy na spacer Aleją Lipową, czyli zaniedbaną uliczką z pięknymi willami i potężnymi lipami wzdłuż błotnistej drogi dla pieszych.
Kończąc naszą wycieczkę podjeżdżamy do willi, w której od lat kręcone są sceny polskiej telenoweli „Klan”, czyli rodzinnej willi Lubiczów a faktycznie zbudowanej w 1934 willi zamieszkanej przez osoby prywatne, które od lat żyją „wspólnie” z filmowymi postaciami.
Stawisko odwiedziliśmy chwilę później. Opis i zdjęcia można obejrzeć tutaj.
Jedna uwaga do wpisu “Mazowieckie włóczęgi – Brwinów, Milanówek, Podkowa Leśna”