Kromnów nie był dla mnie nowością aczkolwiek dotarliśmy do tej miejscowości z drugiej strony czyli samochód zostawiliśmy w Famułkach Królewskich i piechotą dotarliśmy do Kromnowa. Wtedy nie mieliśmy wiedzy o tym, że znajdował się tam cmentarz olenderski więc go nie szukaliśmy. Teraz podjechałem samochodem od strony Wisły. Wpierw miałem koncepcję, że dojadę do miejsca, w którym trzeba zejść z drogi ale po przejechaniu kilkuset metrów drogą gruntową pełną dziur zrezygnowałem z tego pomysłu, zawróciłem i postawiłem auto na parkingu przy kamieniu upamiętniającym nadanie nazwy miejscowości (1065 rok).
Obok stoi maleńka kapliczka.
i skierowałem się drogą pośród pól w stronę Puszczy Kampinoskiej. Przy drodze stoi pięknie odnowiony krzyż, jakich wiele w wioskach w Puszczy.
Jeszcze półtora kilometra przez Puszczę. Mijam kilka sporych posiadłości ogrodzonych murem i dochodzę do rozstaju dróg przy którym stoją dwa domy mieszkalne i leśniczówka. To oznacza, że doszedłem za daleko. Cofam się paręnaście metrów i wchodzę w las. Po przejściu prostopadle do drogi kolejnych 100 metrów wiem, że dobrze trafiłem. Stoi znana mi już tablica.
Niestety całe miejsce po cmentarzu jest zarośnięte paprociami sięgającymi do połowy uda. Brodząc w roślinności udało mi się znaleźć dwa fragmenty nagrobków. Na więcej trzeba się nastawić albo jesienią albo dopiero późną wiosną, gdy paprocie jeszcze nie odbiją.
W Kromnowie w części puszczańskiej stoją jeszcze dwa krzyże przydrożne i krzyż nieznanego żołnierza. Zdjęcia tych miejsc pokazałem tutaj.
Jedna uwaga do wpisu “Mazowieckie włóczęgi – cmentarz olenderski w Kromnowie”