To miała być rozgrzewka, pierwszy dzień, już tam byliśmy, większość trasy prawie po płaskim bo taka jest Chochołowska… trochę się przeliczyliśmy bo nie policzyliśmy Wyszło 25 kilometrów, pierwszego dnia. To nie był najlepszy pomysł, popsułem sobie kolano na dwa dni. Schodzenie z Zawracia do Chochołowskiej to szlak rozwalający kolana. Młodzież, która próbuje tam zbiegać jeszcze o tym nie wie, dowie się za 20-30 lat.
Ale żeby nie straszyć, fajna trasa, z widokiem na szczyty po stronie słowackiej – te najbardziej popularne czyli Rohacze. Wycieczkę można wydłużyć o 2 kilometry i wejść jeszcze na Wołowiec ale dla mnie to już było zbyt dużo.
Zaczynamy od parkingu na Siwej Polanie gdzie zostawiamy samochód. Nie próbujemy czekać na traktorową kolejkę i słusznie, dudki są ważniejsze od koronawirusa, wagoniki są zapchane a większość ludzi bez maseczek.
Idziemy więc asfaltem,
później już standardowo do Polany Chochołowskiej i niebieskim szlakiem na Grzesia.
Tam krótki odpoczynek i kierujemy się na Rakoń.
Z Rakonia pod Wołowiec dochodzi szlak zielony
Odpoczynek na Zawraciu
i trasa w dół dalej zielonym.
Z ulgą przyjąłem widok parkingu