Kolejna wycieczka do mazowieckiego miasta. Do niedawna Pułtusk kojarzył się mieszkańcom Warszawy z korkami w centrum po drodze na Mazury. Teraz na Mazury „leci się” eSką a do miasta wjeżdża się spokojnie. Samochód zostawiamy w bocznej uliczce przy Rynku i rozpoczynamy zwiedzanie.
Po pierwsze ogólny look na Rynek. Najdłuższy brukowany rynek w Europie – 400 metrów bruku.
Na środku Rynku stoją Ratusz i gotycko-renesansowa wieża ratuszowa, które można zobaczyć również w filmie, który był inspiracją naszej wycieczki do Pułtuska – Alternatywy 4. Tak, to właśnie Stanisław Anioł był kierownikiem Wydziału Kultury w tym mieście. Rynek można zobaczyć gdy listonosz podchodzi do kolejki do spożywczaka, w której stoi Aniołowa oraz chwilę później, gdy żona kierownika-gospodarza domu kupuje od handlarza futro.
W wieży mieści się Muzeum Regionalne, które niestety 15 sierpnia było zamknięte.
Następny etap to kawa i lody w najlepszej cukierni w Pułtusku pt. „Bosko„, na leżaczkach przed kamienicą.
Rzut oka na pięknie odnowioną kamienicę, w której teraz mieści się przedszkole a w latach 1945-1954 był tam Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa Publicznego. Informacja ta jest umieszczona na tablicy upamiętniającej ofiary terroru komunistycznego na ścianie budynku.
Teraz przechodzimy do stojącej w końcu rynku bazyliki kolegiackiej Zwiastowania Najświętszej Marii Panny.
Wrażenie robią ambona w kształcie łodzi z żaglem
i piękne organy.
Przy Benedyktyńskiej 1, obok bazyliki stoi kolejna kamienica, z klimatycznymi pomieszczeniami po sklepikach na parterze. Jeśli ktoś to odremontuje i będą tam w przyszłości sklepy, których właściciele nie wpadną na pomysł zalepienia budynku reklamami to będzie bardzo fajne miejsce.
Przechodząc przez podwórka kamienic przy rynku trafiamy na kościół pod wezwaniem św. Piotra i Pawła. Niestety nie wchodzimy do środka bo właśnie trwała msza.
Już poza rynkiem jest sporo kamienic, które potrzebują pilnego remontu.
To na co zwróciłem uwagę to balkony, lubię je fotografować. Te w Pułtusku mają zdobione metalowe wsporniki, drewniane podłogi i zdobione metalowe balustrady. Oczywiście znaleźli się i tutaj domorośli racjonalizatorzy, którzy wsporniki i podłogi zalali cementem ale jednak sporo jest tych pięknie wykonanych balkonów.
Teraz, zgodnie z planem „must see” umieszczonym przy muzealnej wieży, idziemy obejrzeć „dom, w którym nocował Napoleon”. Spał tam wprawdzie tylko trzy noce i oprócz tabliczki na kamienicy nie ma niczego więcej co by upamiętniało tę wizytę ale kamienica jest warta obejrzenia, jeśli kogoś interesują stare budynki. Pewnie takich, w których podłoga na klatce schodowej jest ułożona z desek jest coraz mniej.
Pułtusk to nie tylko miasto Stanisława Anioła ale dla współczesnych miłośników kultury to przede wszystkim miasto urodzenia Krzysztofa Klenczona. Na skwerze przed zamkiem można sobie usiąść obok artysty.
Później, wracając do samochodu mijamy jeszcze dom, w którym piosenkarz mieszkał w dzieciństwie. Informacja ta jest umieszczona na ciekawie wygrawerowanej tablicy.
I wreszcie wchodzimy na teren zamku, w którym mieszczą się między innymi Dom Polonii (pamiętam z czasów wyjazdów na Mazury drogowskazy właśnie do Domu Polonii) i hotel. Szczerze mówiąc miejsce wygląda na trochę zaniedbane. Ale widać, że mieszkańcy Pułtuska lubią spacery w parku zamkowym.
Z drugiej strony zamku można zejść do niewielkiej mariny na Narwi, bo cała starówka włącznie z zamkiem są umiejscowione na wyspie! Ładna pogoda i wolny dzień przyczyniły się do tego, że tam chyba było najwięcej ludzi.
Obok kamienicy „napoleońskiej” znajduje się Komenda Policji. Gmach postawiono w latach 1826-27 dla władz obwodu pułtuskiego. Na attyce budynku można zobaczyć rok ukończenia budowy – 1827.
My na tym zakończyliśmy zwiedzanie miasta ale jeśli ktoś by się kiedyś wybierał to, podobnie do wycieczki do Piotrkowa, jesteśmy gotowi na część drugą, bo jest tam jeszcze kilka ciekawych miejsc do zobaczenia.
Kadry pochodzą z filmu „Alternatywy 4”.