Z Zakopanego przenieśliśmy się do Cisnej. Poszukiwanie noclegu w Bieszczadach to cofnięcie się w czasie tak ok. 20 lat. Zako z początku naszego wieku, pokoje przy rodzinie, wspólne łazienki a szczytem pomysłowości był tekturowy domek kempingowy stojący na podwórku u typa za 150 złotych za dobę. Poza tym, że drogo to jeszcze właściwie wszyscy chcą bezzwrotnie zaliczki co w dobie koronawirusa jest słabe. I tak już umoczyliśmy parę groszy w odwołanych i opłaconych imprezach to teraz jeszcze, wiedząc jak jest, ryzykować? No nie, stwierdziłem, że nawet jeśli zostaną miejsca droższe ale o wyższym standardzie to wiem za co zapłacę. Zarezerwowaliśmy więc coś co kiedyś było domem wczasowym a teraz powoli przekształca się w prywatnych rękach w coś więcej. No i tak wylądowaliśmy w Cisnej.
„Jest tam restauracja, kino, sklepy spożywcze, stacja benzynowa i stacja turystyczna. (…)
W Cisnej, tuż przy szosie, zauważyłem mały obskurny barak, coś w rodzaju kiosku. Napis nad drzwiami głosił: „Pamiątki z Bieszczad. Józef Gnat”. W niedużym oknie wystawowym widziało się kolorowe pocztówki z widokiem gór bieszczadzkich i wycięte z dykty, pomalowane i przyklejone do deseczek przeróżne zwierzęta leśne, jak sarna,
niedźwiedź, wilk. Na każdej z tych figurek barwny napis głosił „Pamiątka z Bieszczad”. Były tam też popielniczki wyrzeźbione w drzewie, cygarniczki i pudełeczka.”
Tak Cisną opisuje Zbigniew Nienacki w książce „Pan Samochodzik i tajemnica tajemnic” i szczerze powiem niewiele się zmieniło. To znaczy nie zauważyłem kina, jest kilka restauracji, kilka sklepów spożywczych, stacja benzynowa…
Budy Gnata nie ma (zakładam, na podstawie opisu, że była to forma kiosku, bo porozumiewali się przez okienko), jest przy szosie sklepik z pamiątkami, lepszymi niż wycięte z dykty zwierzęta ale jakość wielu magnesików, które teraz są najbardziej popularną pamiątką, też nie jest najwyższych lotów. Pani jest na stówę sympatyczniejsza niż którykolwiek z Gnatów ale sklepik jest otwarty wtedy kiedy jest otwarty…
Zanim dojdziemy (od strony Majdanu) do sklepu z pamiątkami, mijamy po lewej kilka sklepów, barów i kawiarnię, po prawej za to królują błotniste parkingi, bardziej podobny do Azji Południowo-Wschodniej „dworzec” dla busików (placyk na ubitej ziemi) i to co zostało ze schroniska turystycznego „Okrąglik”.
Dochodzimy do pensjonatu Troll, który stoi przy płatnym parkingu (jak większość miejsc parkingowych w tej okolicy) i czegoś na kształt bazarku z mydłem i powidłem. Tu jest skrzyżowanie w kształcie litery T, czyli dochodzimy do drogi z Baligrodu do Wetliny. Idąc w lewo (Baligród) można obejrzeć kościół pw. św. Stanisława Biskupa.
Tutaj też „upolowałem” Autosan jeżdżący na trasie Sanok-Cisna.
Idąc w drugą stronę mijamy piękny ale mocno zniszczony drewniany dom.
dochodzimy do mostku i zaraz za do „Szynku na Zamościu„.
Dalej jest tylko stacja benzynowa lokalnej firmy i koniec (to znaczy są jeszcze domy ale kończy się chodnik).
Stacja kolejowa (kolejki wąskotorowej) Cisna oraz kilka knajp w tym kultowa Siekierezada są w zakątku pomiędzy wcześniej wspomnianym schroniskiem a torami kolejowymi. Zajrzeliśmy do Siekierezady ale to chyba nie nasze klimaty.
Gdzieś zupełnie z boku, obok stacji (z tyłu widać motocykle stojące przed Siekierezadą) od 2008 roku stoi kapliczka poświęcona ludziom Bieszczadów, którzy odeszli na niebieskie połoniny.
Z tego miejsca można wystartować na krótki spacer czerwonym szlakiem do obelisku upamiętniającego tych, którzy zginęli w katastrofie śmigłowca w 1991 roku.
Chyba w Cisnej jest jeszcze kilka miejsc, które można odwiedzić ale nie jest to miejsce, do którego bym czuł jakiś sentyment, może ja nie czuję tych Bieszczadów. Tak, patrząc na historie bieszczadników to jest to miejsce, gdzie rzeczywiście nic nie trzeba, za to osoby, które odwiedzają Bieszczady turystycznie muszą zaopatrzyć się w gruby portfel (bo kartami można płacić czasami).
Jedno co muszę przyznać, to że widok z okna o poranku był kozacki.
O cmentarzach Cisnej napisałem tutaj.
Krótkie wycieczki z Cisnej opisałem tutaj:
Oj nie czujesz Ty Bieszczadów… Tak paskudnego opisu Cisnej jeszcze nie czytałam. Stronniczy, pomijający choćby małe galerie rękodzieła, a skupiający się na tym, że brakło mieszczuchowi luksusów. I jeszcze te bzdury o kwaterach bez łazienek itd… Myślę że powinieneś wrócić do komercyjnego Zakopanego, bo Bieszczad to Ty nie zrozumiesz.
A piszę to siedząc w pokoju z łazienką w Cisnej, całkiem przyjemnym i łatwo znalezionym i w cenie budżetowej 70 zł/os. Jest sierpień 2022…
To trochę tak jak Twój komentarz na temat mojej opinii. Też stronniczy i paskudny. Każdy robi to co lubi i jak ktoś lubi dziurawy dach za potężne pieniądze to oczywiście mu wolno. Tym bardziej, że prawie nie padało. A co ja zrozumiem i w jaki sposób, to też moja sprawa. Być może rozumiem inaczej. Natomiast nie sądzę, że zrozumienie Bieszczadów musi się zamykać w akceptacji syfu. Chyba, że ktoś to lubi. Ale nie powinien odbierać innym prawa do swojej opinii.
Powiem szczerze, że dla mnie komercjalizacja i cywilizowanie Bieszczad są bardzo smutne. Ja należę do tych co lubią dzikość i spokój. Obiad najlepszy z ogniska i nocleg pod gwiazdami.
Widziałem jak zmieniała się Łeba i Zakopiec od końca lat 80 tych, mam nadzieję, że aż tak Cisna i okolica się nie zmieni, chociaż rozumiem mieszkańców korzystających z portfeli przyjezdnych….