Kolejna trasa na pół dnia, bo tyle mieliśmy wolnego, to znów szlak czerwony , czyli Główny Szlak Beskidzki. Teraz wbijamy się od strony Brzegów Górnych.
Trasa idzie wijącą się ścieżką przez niski las (tym razem nie ma łąki).
Później już standard – las pod górę (trochę schodków, trochę rozwalonego szlaku).
Ponad linią lasu jeszcze kilkanaście minut i jesteśmy na grani.
Ponieważ mamy sporo czasu to idziemy granią na Osadzki Wierch (1253 m npm), czyli najwyższy szczyt Połoniny, na który wiedzie szlak.
Wyższy jest tylko Roh (1255 m npm) ale tam docierają wyłącznie kruki.
Po drodze mijamy „odbicie” w stronę schroniska Chatka Puchatka, ale ponieważ jest remont droga na szczyt jest zamknięta. Sporo ludzi siedzi przy bufecie poniżej szlaku.
My odpuszczamy sobie ostatnio takie miejsca, tym bardziej że na szlaku jest sporo ludzi i to w dużych grupach. Taki urok września gdy studenci jeszcze mają wolne.
Tutaj, tak jak i na Caryńskiej, po 16 zaczynają się pojawiać młode pary z fotografami.
Schodzimy szybko, praktycznie bez zatrzymywania się aby zdążyć przed zmierzchem bo mamy jeszcze jedno miejsce do odwiedzenia.
Do góry (dokładnie do Osadzkiego Wierchu) ca. 2 godziny, niecałe 5 km. W dwie strony prawie 3,5 godziny. Taki dłuższy spacer. Jeśli bym miał wybierać to Połonina Caryńska robi większe wrażenie.