Powoli zbliżyliśmy się do Leszna. Ze wzgledu na pogodę (błoto), nie chcieliśmy samochodem wjeżdżać głębiej w las więc wybraliśmy trasę zaczynającą się w Lesznie. Samochód zostaje na parkingu pomiędzy kościołem a pawilonami handlowymi, szlak zaczyna się kiladziesiąt metrów dalej przy kapliczce.
Idziemy w stronę Kanału Zaborowskiego.
Po godzinie spaceru docieramy do drogi prowadzącej z Kępiastego do Zaborówka. Przy skrzyżowaniu stoi krzyż poświęcony rodzinie Kucharskich.
Parę kroków za skrzyżowaniem znajdujemy opuszczoną już leśniczówkę, do której prowadzi od drogi ścieżka z tablicami pokazującymi zwierzęta Kampinoskiego Parku Narodowego (ciekawe jest to, że brakuje na zdjęciach wiewiórek i dzięciołów).
Jeszcze kilkaset metrów dalej ścieżką docieramy do rozlewisk wokół Kanału Zaborowskiego. Muszę przyznać, że widoki są piękne i trzeba tu wrócić wiosną, gdy będzie można podglądać ptaki.
Wracamy do Kępiastego tę samą ścieżką ale kierujemy się dalej w stronę Zaborówka.
Zatrzymujemy się przy opuszczonym gospodarstwie, które bardziej wygląda na byłą bazę turystyczną niż dom mieszkalny (to ze względu na tę informację na drzwiach opisującą kleszcze – w domu chyba nikt by czegoś takiego nie wieszał).
Tutaj też wchodzimy w puszczę. Idziemy trochę intuicyjnie bo chcemy jeszcze dotrzeć do jeziora Tomczyn. To według mapy chyba nawet 3 zbiorniki wodne ale, mimo tego, że naszym zdaniem w Puszczy jest teraz sporo wody, raczej zanikające. Aby dojść do tafli wody musieliśmy przejść przez osiedle nowobogackich domków jednorodzinnych i pomiędzy nimi wejść w las. Mi trochę to jezioro skojarzyło się z Morzem Martwym bo nie było na nim żadnego życia, ani jednej kaczki, ani fali z powiewem wiatru 🙁
Później powrót do głównej drogi i lasem do parkingu. To była całkiem fajna wycieczka a przeszliśmy trochę ponad 14 kilometrów.
Jedna uwaga do wpisu “Mazowieckie włóczęgi – Leszno, Kępiaste”