Wycieczka do Otrębusów to nie jest wyprawa na cały dzień, więc zmieniliśmy trochę klimat. Pojechaliśmy nad Wisłę do jednego z najnowszych skansenów w okolicach Warszawy.
Skansem Osadnictwa Nadwiślańskiego w Wiączeminie Polskim to miejsce dedykowane olędrom, którzy osiedlali się wzdłuż brzegu Wisły od XVI wieku. Początkowo byli to Holendrzy (od których pochodzi polska nazwa tych osadników), którzy byli mennonitami, później na takiej samej zasadzie pojawili się Niemcy (ewangelicy). Olędrzy praktycznie zniknęli z tych terenów po II Wojnie Światowej. Byli oni utożsamiani z Niemcami, ponoć podpisywali vloks-listy i część jeszcze przed nadejściem Armii Czerwonej uciekła na zachód, pozostali zostali wysiedleni.
Skansen odnosi się tylko do tej drugiej, nowszej grupy olędrów. Zajmuje 2,5 hektara i zaczyna się cmentarzykiem z całkiem niezłą ilością nagrobków (to oryginalne miejsce, w którym był cmentarz ewangelicki).
Oprócz cmentarzyka w skansenie można obejrzeć trzy domy (w tym jedno kompletne gospodarstwo), szkołę oraz kościół ewangelicki. Gospodarstwa i kościół są oryginalne, przeniesione do skansenu, szkoła jest odtworzona, natomiast wyposażenie – ławki, globusy, mapy, są oryginalne.
Obydwa domy, do których można wejść (z przewodnikiem, wszystko w cenie 0 złotych) to domy typu Langhoff łączące w sobie funkcje mieszkalne i hodowlane. W jednym budynku mamy zarówno izby dla ludzi jak i dla bydełka. Ponieważ były budowane na terenach zalewowych, to były przystosowane do przeżywania powodzi. Część dla zwierząt jest położona niżej, tak aby wszelkie nieczystości z obory wypłynęły na zewnątrz zanim woda dotrze do izb mieszkalnych. Z obu części domu są wejścia na strych, gdzie mieszkańcy z całym dobytkiem przeczekiwali powódź.
Skansen ma jeszcze jedną ważną rzecz, mianowicie wszyscy ludzie, którzy oprowadzają, są niesamowicie życzliwi i zaangażowani co powoduje, że niby skromna ekspozycja zamienia się w ciekawą wycieczkę po przeszłości.