Podróże – USA – Floryda – Key West

Po wycieczce po Everglades wybraliśmy się na Key West.

Florida Keys to archipelag wysp koralowych długości ok. 240 km będący jakby zakończeniem półwyspu Florydy. Z pierwszej największej wyspy Key Largo do końca (a raczej początku ) US Route 1, w Key West, jest trochę ponad 100 kilometrów przez wyspy (coraz węższe) i mosty (coraz dłuższe). Kiedyś ruch pomiędzy wyspami odbywał się łodziami, ale na początku XX wieku wspomniany wcześniej Henry Flagler wybudował linię kolejową właśnie do Key West. Niestety linia nie wytrzymała długo, bo częściowo została zniszczona przez potężny huragan w 1935 roku. Zniszczone fragmenty  linii nie zostały odbudowane. Cały czas fragmenty mostów można obejrzeć.

W tej chwili połączenie jest właśnie jedynką międzystanową, ale dostosowana jest ona do możliwości technicznych, więc w porywach są dwa pasy, a bardzo często jeden. To powoduje, że gdy jest sezon lub ładna pogoda, te sto kilometrów można jechać kilka godzin. To taka amerykańska zakopianka. Gdy ktoś się rozkraczy na moście to korek ma kilkadziesiąt kilometrów. My w drodze do Key West mieliśmy i luz na drodze i piękną pogodę.

tam już widać kolejny most

coś latało nad głowami

W drodze powrotnej dopadła nas podobna ulewa jak przed Palm Beach, tylko w tym przypadku, przy jednym pasie i długich mostach nad oceanem, stwierdziliśmy, że przeczekamy największą ulewę na wyspie po drodze.

jedziemy w deszcz

zaczyna się ulewa

Mieszkamy w klimatycznym domu kilkaset metrów od zabytkowego centrum miasteczka i równie blisko od wybrzeża. Tutaj wszystkie, albo prawie wszystkie, domy mają klimat. Tutaj widać gdzie jesteśmy, Karaiby, Jamajka, Kuba. Jest fajnie.

Okolica też klimatyczna.

Mazwy ulic są wypisane na słupach elektrycznych.

Co jest do zobaczenia w Key West? Sporo miejsc.

Zaczynamy od Southernmost Point of the Continental U.S.A. czyli najbardziej wysuniętego na południe punktu kontynentalnej części Stanów Zjednoczonych.

Plaże z pięknym piaskiem.

A my idziemy w miasto. Najważniejsza ulica dla turystów to Duval St. Tutaj mamy zabytkowe domy, restauracje, kluby, sklepy, muzyka na żywo, LGBT, drag queen czyli całe życie i dzienne i nocne.

Tak jak w Little Havana, kury i koguty chodzą po ulicach.

Taka historyjka: ludzie czekali na czerwonym świetle, kury zagapiły się i wbiegły na środek ulicy, samochód obok gwałtownie zahamował. Kurki się wycofały, stanęły obok ludzi czekających przed przejściem i ruszyły obok dopiero gdy ludzie zaczęli przechodzić przez ulicę.

Kultowy bar z muzyką na żywo Willie T’s, w którym ściany pokryte są banknotami jednodolarowymi podpisanymi przez gości. Ponoć dolary są przeznaczane na cele charytatywne.

Kolejne kultowe miejsce z, podobno, najlepszymi burgerami, to Sloppy Joe’s Bar.

Jeśli zboczymy przed samym końcem z Duval  w Wall Street dojdziemy do budynku, w którym mieści się restauracja z kubańskim żarciem El Meson del Pepe’s.

Tuż obok wchodzimy do Bust Park, czyli miejsca, w którym upamiętnieni są ważni dla Key West ludzie. Centralnie w parku stoi pomnik The Wreckers (1997) Jamesa Mastina. Kto to the wreckers i dlaczego właśnie im poświęcono pomnik? Otóż Key West stało się bogatym miastem w związku z tym, że mieszkańcy zarabiali na ratowaniu i rabowaniu wraków. Do czasu udrożnienia szlaku morskiego. Później już nie było tak fajnie. Ale aktualni mieszkańcy pamiętają o dawnych mieszkańcach.

Muzeum wraków


a obok Akwarium, które reklamuje facet spacerujący po ulicy z żółwiem.

stary magazyn węgla Marynarki Wojennej USA (U.S. Navy Coal Depot) z lat 1800

budynek urzędu celnego z 1891 roku

I wychodzimy na nabrzeże. To najlepsze miejsce do oglądania zachodu słońca (o ile nie ma chmur). Nam się trafił piękny widok, to jedne z najładniejszych moich zdjęć z zachodem słońca.

Na oglądanie zachodów przychodzą tłumy

Ale można znaleźć miejsce bardziej komfortowe niż barierki przy placyku.

Tutaj cumują również potężne wycieczkowce, które przed zachodem odbijają tak aby pasażerowie mogli oglądać zachód słońca z wody. W tym konkretnym przypadku nie bardzo się udało, bo niebo było zachmurzone.

Są też zwierzaki

Do dalszej części brzegowej trzeba przejść uliczkami eleganckiego osiedla domków, ale wpierw można obejrzeć tzw. Little White House, czyli muzeum w dawnym zimowym Białym Domu prezydenta Harry’ego S. Trumana. Są dwie opcje, można obejść dom dookoła i przez sklep zajrzeć do dwóch pokoi z wystawą, lub wykupić bilety na wycieczkę z przewodnikiem. Nam wystarczyła pierwsza opcja.

W ogrodzie prezydenckim rosną różne drzewa, również awokado.

Obok domu stoi limuzyna prezydencka Lincoln Cosmopolitan.

I wnętrze, pokoje wystawowe.

Teraz osiedle Truman Annex czyli dawna dzielnica mieszkalna i baza marynarki wojennej. Teraz to piękne, historyczne budynki i równie piękne ogrody.

Po wyjściu z osiedla i przejściu przez park znów jesteśmy nad wodą. Tutaj cumuje USCGC Ingham, statek straży wybrzeża zamieniony w muzeum morskie (niestety zamknięte).

Niecałe pół kilometra dalej leży Fort Zachary Taylor Historic State Park.

Wpierw oglądamy zabytkowy warsztat kowalski.

Później Fort Zachary Taylor. Fort zbudowany w latach 1845–1866, był kluczową fortyfikacją podczas wojny secesyjnej, służąc Unii jako baza do blokady konfederackich statków.

 

Park to siedziba iguan. Są wszędzie. W forcie, na ścieżkach, na trawie, na drzewach.

Wreszcie zaglądamy na plażę, która dotychczas była tylko fajną plażą w Key West, na której można było się poopalać ale również wziąć ślub, teraz stała się słynnym miejscem dzięki prezydentowi Trumpowi. Może nie wiecie, ale prezydent Trump po raz pierwszy zapowiedział zmianę nazwy Zatoki Meksykańskiej na „Zatokę Amerykańską” 8 stycznia 2025 roku. Wprowadzenie tej zmiany zostało formalnie usankcjonowane rozporządzeniem wykonawczym z 20 stycznia 2025 roku, które nakazało urzędnikom federalnym używać tej nowej nazwy i określić obszar szelfu kontynentalnego USA jako „Zatokę Amerykańską” Tutaj na plaży ustawiono tablicę z tą nazwą.

Amerykanie lubią to, ale nie dlatego, że popierają decyzję, tylko dlatego, że można się z tego pośmiać. Takie koszulki można kupić w sklepach z mydłem i powidłem w Key West.

Wracamy do centrum.

Dla miłośników literatury w Key West jest kultowe miejsce. Tutaj mieszkał w latach 30 ubiegłego wieku Ernest Hemingway. Jego dom zamieniono w muzeum. (Za wejściówki można płacić kartą ale trzeba dopłacić prowizję banku!)

Dom praktycznie kupił dla Hemingway’a i jego drugiej żony, wuj żony.

Salon

Żyrandol ze szkła z Murano.

Jadalnia

Sypialnia

Na terenie posesji mieszkają potomkowie kotów Hemingwaya.

Tutaj była wozownia i stodółka. Budynek został przerobiony na pracownię pisarza.

Pierwszy prywatny basen w Key West.

W miejscu basenu pierwotnie był tutaj ring. Hemingway bowiem trenował boks. Gdy pisarz wyjechał do Hiszpanii, małżonka zlikwidowała ring i wybudowała basen. Podobno Hemingway po powrocie z Europy, gdy zobaczył basen i dowiedział się, że budowa kosztowała 20 tysięcy dolarów, wyjął monetę 1 centową, rzucił w stronę żony mówiąc „Pauline, you’ve spent all but my last penny, so you might as well have that!„. Żona stwierdziła, że trzeba upamiętnić tę sytuację, a to poniżej jest właśnie zabezpieczonym przez małżonkę centem.

Tzw, kocia fontanna, czyli spory oliwny dzban służący jako pojemnik z wodą dla kotów. Jego podstawą jest muszla toalety męskiej (pisuar) z orginalnego baru Sloppy Joe’s, który mieścił się wtedy przy ulicy Green.

Po wizycie u Hemigway’a idziemy do kolejnej kultowej kawiarni – Moondog Cafe, gdzie fundujemy sobie Key Lime Pie, czyli tartę składającą się z kruchego spodu (zazwyczaj z ciastek graham lub ciasta), kremowego nadzienia zrobionego z soku z limonki key lime, słodzonego skondensowanego mleka i żółtek jaj, zwieńczoną bitą śmietaną i bezą.

Przy tej samej ulicy jest początek wspominanej wcześniej międzystanowej jedynki.

Na koniec, już w dniu odjazdu, idziemy jeszcze zobaczyć instalację-pomnik poświęconą ofiarom AIDS oraz Edward B. Knight Pier, molo z najlepszym w Key West widokiem na wschód słońca.

 

 

 

 

 

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *