Figurę Zdzisława Beksińskiego już wcześniej pokazałem ale wrzucę raz jeszcze.
Figura stoi przy Rynku po drodze na Zamek.
Zamek sam w sobie chyba nie jest mocno atrakcyjny (najlepiej wygląda gdy patrzy się od strony Sanu)
za to dla miłośników Beksińskich stanowi pewnego rodzaju sanktuarium. To jedno z nielicznych miejsc gdzie można na żywo obejrzeć nie tylko dzieła i pamiątki ale również „wejść” w świat stworzony przez obrazy Zdzisława Beksińskiego. Za dodatkową opłatą dostaje się okulary 3D i „wchodzi” się do wnętrza obrazów. Wrażenia są niesamowite.
W Zamku można zobaczyć nie tylko najbardziej znane obrazy ale również wcześniejsze prace, zdjęcia, rzeźby i grafiki komputerowe. Dodatkowo w jednej z sal zamkowych odwzorowana jest pracownia artysty (nawet z widokiem z okna!).
W Zamku można przeczytać oryginalny testament Beksińskiego
oraz jego cytaty
Przed Zamkiem pod daszkiem stoi Toyota Corolla, ostatni samochód Zdzisława Beksińskiego.
Podczas rozmowy z panem Markiem w Skansenie, rozmawialiśmy również o rodzinie Beksińskich. Jedną z rzeczy, na którą zwrócił uwagę to beztroskie niszczenie przez władzę ludową domów, w których mieszkali znani ludzie. To dotyczyło również domu rodzinnego Beksińskich. Dom stał przy skrzyżowaniu ulic Podgórze i Jagiellońska. W końcu lat 70tych został wyburzony a w jego miejscu teraz jest miernej wartości kawałek skweru. Jedyną rzeczą, która pozostała to studnia nie stanowiąca niestety większej atrakcji. Stoi tam również zasadzony w 2005 roku dąb mający upamiętniać Zdzisława Beksińskiego ale… to nie jest to czego się szuka.
Rondo w okolicy cmentarza głównego zostało nazwane imieniem Zdzisława Beksińskiego.
A z ronda już tylko krok na cmentarz, gdzie łatwo można znaleźć potężny grobowiec Rodziny Beksińskich. Wiele tego typu grobowców nie ma listy osób w nich pochowanych, takoż i ten.
Podsumowując, Sanok bardzo się stara żeby upamiętnić artystę ale chyba niewiele więcej da się zrobić.
Zwłaszcza ten grobowiec, bez żadnej, śladowej nawet wartości artystycznej, robi smutne wrażenie.