Jeszcze kilka dróg, których nie przeszliśmy w Puszczy Kampinoskiej pozostało. Wykorzystaliśmy to, że ludzie wyjechali na długi weekend i nie będzie tłoku i wybraliśmy się w tę najbardziej „zaludnioną” część Puszczy. Zaludnioną, bo najbliżej Warszawy, najłatwiej dojechać komunikacją miejską. Dlatego w ciepłe weekendy są tu tłumy pieszych i setki pseudo-rowerzystów, którzy ubrani w kolorowe stroje pędzą na złamanie karku wąskimi ścieżkami, nie zwracając uwagi na innych. O istnieniu dzwonków do rowerów jeszcze się nie dowiedzieli.
Pierwszy punkt kontrolny, który odwiedziliśmy to kamień poświęcony pojedynkowi polskiej tankietki TKS-20 dowodzonej przez plutonowego podchorążego Edmunda Orlika (1918-1982) z niemieckim czołgiem PKW III dowodzonym przez księcia von V. Ratibor. Rzecz działa się 18 września 1939 r. Książę Viktor Albrecht Johannes Josef Michael Maria von Hohenlohe-Schillingsfürst (Wiktor IV Albrecht von Ratibor) urodził się w roku 1916 a zmarł w wyniku ran poniesionych w tej właśnie bitwie.
Po drodze „trafiam” dzięcioła. Wygląda na to, że jest ich w tym roku sporo więcej albo nauczyłem się je widzieć.
Dochodzimy do szosy po drugiej stronie Puszczy do kapliczki w Janówku.
Cofamy się aby w stronę Truskawki nie iść szosą. Ta część szlaku nie jest popularna i możemy napawać się dźwiękami lasu a nie stresować się, że zostaniemy rozjechani przez szalonych rowerzystów.
W Truskawce za „Stajnią Truskawka” skręcamy na czerwony szlak. Mijamy jeszcze przydrożny krzyż (dziwny – krzyż jest nowy bo z 1989 roku, za to za drzewem na którym wisi kapliczka stoi chyba stary krzyż, przy którym cały czas ustawiane są kwiaty.
Jeszcze tylko mała kapliczka na drzewie i po 17 kilometrach wycieczki docieramy do parkingu w Truskawiu.