Po ogarnięciu hotelu i obiadu zaczęło się zmierzchać więc wybraliśmy się na wieczorny spacer po Krakowie.
Zaczynamy na ulicy Grodzkiej (gdzie jedliśmy, jak zwykle w Barze Mlecznym).
Mijamy wzgórze wawelskie i idziemy w stronę Kazimierza.












Na Kazimierzu robimy kółko uliczkami. Na Placu Nowym, tego nie wiedzieliśmy, je się zapiekanki, chyba wszystkie czynne okienka w rotundzie na środku to sprzedaż zapiekanek. Nie takich ubogich jak w PRLu ze śmierdzącym serem i pieczarkami tylko ze wszystkimi możliwymi dobrami.

Z Kazimierza wracamy tą samą drogą pod wzgórze wawelskie, gdzie Drogą do Zamku podchodzimy na górę ale niestety brama jest już zamknięta. W związku z tym długimi schodami schodzimy w stronę Wisły.



Tam czekamy, wraz z dziesiątkami innych turystów, na moment kiedy Smok Wawelski będzie ział ogniem.

I idziemy dalej wokół wzgórza.




Zaczarowana dorożka, zaczarowany dorożkarz, zaczarowany koń…

Później powrót Grodzką.



Przez Rynek.





Świętego Jana, Floriańską i Pijarską do Teatru im. Słowackiego.



Dalej przejściem podziemnym, z którego wychodzimy na plac Nowaka Jeziorańskiego obok pałacu Włodkowiczów z widokiem stary dworzec główny.


No i na koniec zakupy jedzeniowe, hotel i sen przed kolejnym dniem zwiedzania.
