Podkarpacie – Sanok dzień 1

Zastanawiałem się w jaki sposób opowiedzieć o wycieczce do Sanoka i wyszło mi, że najlepiej będzie opowiedzieć dzień po dniu. Do Sanoka przyjechaliśmy wieczorem po przejechaniu przez makabryczną nawałnicę, która później zalała cztery wioski w lubelskim.Więc dzień pierwszy to dzień następny. Wszystkie prognozy pogody mówiły, że cały nasz pobyt będzie deszczowy, w związku z tym stwierdziliśmy, że w plan będzie modyfikowany w zależności od rzeczywistej pogody. W Boże Ciało pogoda okazała się fantastyczna, niebo bez jednej chmurki. W tej sytuacji zaczęliśmy od skansenu w Sanoku (oficjalnie Muzeum Budownictwa Ludowego), czyli jednego z miejsc samochodzikowych [PS].

Jak napisał Nienacki: „Z różnych okolic tej części Rzeszowszczyzny przeniesiono tutaj stare zabudowania wiejskie, cerkwie, młyn, wiatrak, kapliczki ludowe i zgromadziwszy je tutaj na dużej przestrzeni, ukazano zwiedzającym, jak mieszkali ongiś, a jeszcze tu i ówdzie nawet dziś
mieszkają ludzie z tych okolic.
Zorganizować taki skansen nie było łatwo, choćby z tego względu, że okolice te zasiedlają aż cztery, wyraźnie różniące się między sobą, grupy ludnościowe, z których każda nosiła inne ubiory, w odmiennym stylu budowała domy, oddawała się innym zajęciom.”

Z hotelu idziemy na piechotę, kawałek drogi ale dzięki temu oglądamy Sanok. Boże Ciało o 9 rano, miasto wygląda jak wymarłe.

Idąc w dół w stronę Sanu mijamy Dom Sokoła, czyli najstarszego polskiego towarzystwa gimnastycznego, z pomnikiem „Sokół zrywający kajdany niewoli”

Kolej na pomnik żołnierzom WOP poległym w walce z bandami UPA w Sanoku.

skręcamy w boczną uliczkę (GPS prowadzi skrótem) gdzie stoi piękna willa.

Tuż przed mostem na Sanie stoi czołg-pomnik T34-85.

Później już przez Most Białogórski (specyficzna konstrukcja, gdy samochody przejeżdżają trochę szybciej, płyty, po których jadą dźwięczą jak orkiestra z bębnami) na drugi brzeg rzeki a stamtąd już jest blisko do skansenu.

Tutaj znów cytat z Pana Samochodzika „Zaparkowaliśmy samochody na lewym brzegu Sanu i przez wąski most przeszliśmy na prawy brzeg do bramy skansenu.” Teraz nie trzeba parkować z lewej strony, przed skansenem jest spory parking.

Bilety do skansenu, biorąc pod uwagę bogactwo wystawy są tanie, kosztują 17 złotych. Niestety w takiej opcji nie zawierają wszystkiego co można zobaczyć w muzeum. Większość wnętrz budynków mieszkalnych i kościołów można obejrzeć tylko z przewodnikiem. Przewodnik dla grupy kosztuje 60 złotych.

A teraz zapraszam do oglądania.

Skansen w Sanoku

Rynek galicyjski.

Rekonstruowana synagoga.

Dom proboszcza.

W połowie zwiedzania trafiamy na wystawy obrazów Bogdańskich, wnętrz, strojów oraz zabawek. Tam zaczynamy rozmawiać z osobami z obsługi na tematy rodzinne. Pan Marek zaprasza nas do budynku obok, gdzie mogliśmy obejrzeć fotografie z prac profesora Romana Reinfussa, badacza kultury ludowej. W tym domku spędziliśmy na rozmowie ponad 40 minut. Ale dzięki temu dowiedzieliśmy się między innymi co warto obejrzeć w najbliższej okolicy Sanoka.

W sąsiednim domku oglądamy przepiękną kolekcję ikon.

Dalej jeszcze domki, artefakty związane z wydobyciem ropy w Bieszczadach, dworek, cerkiew i remiza.

Przed wyjściem zaglądamy jeszcze do kawiarenki przy rynku, gdzie pijemy lemoniadę i zjadamy przepyszne, na miejscu robione, ciasteczka.

Później apteka, którą udało nam się obejrzeć przypadkiem, ponieważ pani przewodniczka nas wpuściła.

I poczta, skąd wysyłamy pocztówki do znajomych.

Wracamy do hotelu po czterech godzinach zwiedzania, chwila odpoczynku i wykorzystując piękną pogodę jedziemy.

Zamek Sobień

Na początek ruiny zamku Sobień (XIII/XIV wiek) Zamek podobno został zniszczony w końcu XIV lub na początku XV wieku i już nigdy nie był odbudowywany. Ruiny nie są zbyt atrakcyjne natomiast pośród ruin jest umiejscowiony punkt widokowy, z którego roztacza się panorama na dolinę Sanu. Z parkingu pod górę idzie się spacerkiem ca. 5-7 minut więc warto.

Szybowisko

Z Góry Sobień jedziemy w kierunku Leska. Po kilku minutach skręcamy w lewo w stronę szybowiska w Bezmiechowej Górnej. Jest to ośrodek Politechniki Rzeszowskiej i Politechniki Warszawskiej ale wjeżdża tam każdy. A warto wjechać bo widok z góry zapiera dech w piersiach.

Góry Słonne

Trzecie miejsce widokowe, polecone przez pana Marka, to punkt w Górach Słonnych. Robimy sobie kółeczko i przejeżdżamy przez Tyrawę Wołoską. Zarówno Góry Słonne jak i Tyrawa Wołoska (tutaj w wydaniu, które mam autor popełnił błąd i napisał Tarnawa) były wymieniane w książce Pan Samochodzik i Tajemnica Tajemnic.

Ten punkt jest jednak mocno „popsuty” poprzez tablice opisujące widok. Są tak umieszczone, że… zasłaniają większość widoku. Żeby coś zobaczyć trzeba stanąć na barierce.

Dwór w Bykowcach

Nie byłbym sobą gdybym nie wyszukał miejsca „urbexowego” tym razem to opuszczony dwór w Bykowcach (dwór Tarnawieckich) z XIX wieku. Tak jak w wielu dworach i w tym po wojnie funkcjonował PGR, później przedszkole i kawiarnia. Dwór jest zamknięty i otoczony w większości przez metrowej wysokości pokrzywy (nie warto wierzyć w teksty z wiki – otoczony zielenią i aleją otoczoną drzewami, która „wiedzie” do dworu). Mimo wszystko warto, bo ganek, balustrada i wieżyczka w rogu budynku są piękne.

Wieczorem idziemy jeszcze na spacer obejrzeć Sanok. Na początek fotografuję potężną, opuszczoną kamienicę przy Sienkiewicza, która pierwotnie była siedzibą Ścibor-Rylskich. Później już budynek nie kojarzył się dobrze. W kolejności mieściły się tam [za wiki] CK Dyrekcja Skarbu, Powiatowa Komenda Policji Państwowej, Urząd Skarbowy, Małopolski Inspektorat Okręgowy Straży Granicznej, Gestapo i Areszt Śledczy StaPo, Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa Publicznego, Komenda MO i wreszcie komenda Policji. Od 2016 jest w rękach prywatnych i tak jak wiele budynków wpisanych do rejestru zabytków… marnieje.

W bramach pojawiają się grafitti

Dalej kamienica Ramerów

Kościół Przemienienia Pańskiego

i idziemy na Rynek. W Rynku stoją dwa budynki Ratusza.

Kościół pw. Podwyższenia Krzyża Świętego.

W rogu stoi figura przedstawiająca Zdzisława Beksińskiego.

Pomnik Synom Ziemi Sanockiej Poległym i Pomordowanym za Polskę na Placu św. Jana

Dalej idziemy obejrzeć Zamek (i widok z punktu widokowego na Zamku))

W drodze powrotnej przysiadamy na ławeczce Szwejka.

To był długi ale ciekawy dzień.

 

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *