Czwartek i zgodnie z prognozą pogody zanosi się na deszcz. W tej sytuacji nie decydujemy się na góry.
Od kilku lat miałem w planach obejrzenie Nowego Targu. Według opisów niewiele tam jest do zwiedzania ale jest nieczynny kirkut a to już wystarczający powód, żeby się przejechać w wolnym czasie.
Przy okazji, ponieważ nam się nie spieszy zjeżdżamy na chwilę do Szaflar. To taki powrót do przeszłości. Kiedyś, dawno temu, gdy miałem… 10 lat? a może mniej, z rodzicami byliśmy na wakacjach i tam, w Szaflarach, wynajmowaliśmy pokój. Większość wspomnień się zatarło ale pamiętam, jak wyglądało gospodarstwo, gdzie mieszkaliśmy, no i kilka zdarzeń. To teraz się nazywa agroturystyka, wtedy po prostu szukaliśmy w stodole jajek znoszonych przez swobodnie biegające kury czy jeździliśmy na wozie z gospodarzem na pole. Oprócz tego przygoda z łapaniem łódki, którą bawiłem się pod mostem na Białym Dunajcu, łódkę porwał prąd a dzieciak zaczął biec za łódką 🙂 i wreszcie kino objazdowe, które w remizie niedaleko domu wyświetlało „Księżniczkę w oślej skórze”. Remiza już nie wygląda tak jak kiedyś, teraz jest piękna i nowoczesna.
remiza
to chyba było to gospodarstwo, teraz trochę przebudowane
Jedziemy dalej – kierunek Nowy Targ.
Po pierwsze kirkut. Ten akurat jest zamknięty. Na bramie wisi informacja o kontakcie do opiekuna ale nie mamy tyle czasu żeby dzwonić i czekać bo nie ma gdzie postawić samochodu i musimy zaparkować na parkingu sklepowym a takie parkowanie zazwyczaj nie jest mile widziane.
Na szczęście można sporo zdjęć zrobić z zewnątrz.
Po obfotografowaniu cmentarza wsiadamy w samochód i jedziemy w stronę Rynku. Tutaj też dotarła cywilizacja w podhalańskim wydaniu czyli płatne parkowanie na placykach pomiędzy budynkami.
Rynek a na Rynku lody w kawiarni. Co jeszcze jest na Rynku:
Kapliczka św. Jana Kantego – prawie studwudziestoletnia, z figurką, która powstała w 1904 roku.
Rzeźba „Dialog” autorstwa pochodzącego z Nowego Targu Michała Batkiewicza.
XIX wieczny budynek ratusza, w którym obecnie mieści się Muzeum Podhalańskie.
Ławeczka Tygodnika Podhalańskiego z góralką czytającą tę gazetę, postawiona z okazji 20 lecia pisma.
Pompa bez wody…
Moją uwagę zwraca kamienica przy Rynku 12 z piękną figurką świętej Jadwigi w szczycie budynku.
Z Rynku do kościoła świętej Katarzyny jest parę kroków. Warto tam zajrzeć bo jest piękny.
Po chwili spaceru docieramy na Plac Słowackiego gdzie stoi pomnik Władysława Orkana ufundowany przez Związek Podhalan w Ameryce Północnej w 1934 roku.
I wracamy na Rynek żeby ulicą Kazimierza Wielkiego dojść do Kościoła Najświętszego Serca Pana Jezusa. Potężna budowla z bardzo skromnym wnętrzem.
I to by było wszystko co zobaczyliśmy w tym mieście. Pewnie jeszcze kilka miejsc można odwiedzić ale Nowy Targ jako całość nie powala na kolana. Jeśli ktoś ma coś ciekawszego do roboty to nie warto się tam zatrzymywać.
Nie no, zdecydowanie jest znacznie więcej do zobaczenia. Być w czwartek w Nowym Targu i nie zobaczyć jednej z jego głównych wizytówek, a więc jarmarku, to przecież grzech. Do tego XV-wieczny drewniany kościółek św. Anny, lotnisko sportowe z przepięknymi widokami i rezerwat Bór na Czerwonem. No i warto pospacerować dzielnicą Kowaniec (tam zaczynają się gorczańskie szlaki), z pięknymi willami w góralskim stylu.
Rzeczywiście biję się w piersi, wiedzieliśmy o jarmarku i podjęliśmy decyzję, że w tym czasie jednak nie będziemy zaglądali na jarmark ale uczciwie było napisać. Kościółka nie znalazłem a rezerwat Bór na Czerwonem… długo szukałem w necie informacji i zdjęć, które by mnie zachęciły do odwiedzenia i nie znalazłem nic przy czym bym powiedział wow! Ale dziękuję za podpowiedź, będzie co zobaczyć następnym razem.