Z Bardejowa śmigamy przez słowackie wioseczki w stronę kolejnego punktu wycieczki. Jedziemy do Svidnika.
To pierwsze miejsce na mapie, w którym można obejrzeć relikty II Wojny Światowej stojące w niewielkim parku niedaleko od cmentarza żołnierzy Armii Czerwonej i pomnika wdzięczności (takie ichnie czterech śpiących…).
Nie ma co pisać, trzeba oglądać.
Spacer zajmuje około pół godziny. Teraz zmierzamy w kierunku bardzo specyficznej formy upamiętnienia jednej z najbardziej krwawych bitew II Wojny Światowej w Polsce i na Słowacji, tzw. operacji dukielsko-preszowskiej. Mianowicie od drogi prowadzącej do przejścia granicznego z Polską E371 wiedzie lokalna droga na północ, w kierunku wsi Kapisowa. Na skrzyżowaniu tych dróg na chwilę zatrzymujemy się przy pomniku czołgistów, na którym stoją bardzo symbolicznie dwa czołgi – radziecki i niemiecki. Tam też jest mapa pokazująca, gdzie należy szukać kolejnych czołgów.
Jedziemy dalej w stronę Kapisowej, gdzie przy drodze można się wdrapać na dwa T-34. Wygląda na to, że oba są jeżdżące bo były ślady gąsienic przy wjeździe na betonowy postument.
Jadąc dalej na północ, przy wyjeżdzie z Kapisowej na polu przy drodze stoi samotny grób radzieckiego tankisty.
Niecały kilometr dalej na rozstaju dróg skręcamy w prawo. To jest to miejsce gdzie warto się zatrzymać. Wpierw widać ścieżkę pod górę i niewielki wjazd do ścieżki, tutaj nie ma sensu wjeżdżać bo nie ma gdzie zostawić samochodu, 40 metrów dalej jest spory parking z wiatą i tablicami opisującymi historię operacji.
Pierwszy czołg stoi po drugiej stronie szosy.
Pozostałe rozstawione są na całym wzgórzu, również w lesie.
Na szczycie, wzorem Hollywood ustawiono wielki napis „Udolie Smrti”.
Wracamy do pomnika i jedziemy w stronę granicy (Barwinek). Ale wcześniej zatrzymujemy się w Niżnym Komarniku gdzie jeszcze niedawno stał na postumencie radziecki samolot szturmowy Ił-10 a teraz haubicoarmata 152 mm. Nie ma tu niestety miejsca parkingowego i trzeba stanąć w najbliższej przecznicy żeby wąskim poboczem przejść kawałek do wjazdu do miejscowości. Słabe to bo to droga do granicy, którą tną polskie TIRy.
Następny przystanek to Vysny Komarnik gdzie oglądamy radziecki samolot Lisunov Li-2. Niestety gdy my go oglądaliśmy był właśnie w trakcie malowania.
W tej samej miejscowości można obejrzeć bunkry z czasu walk w listopadzie 1944 roku. To znaczy, na drogowskazach napisane jest bunkry, ale na tablicy informacyjnej już bardziej pasująca nazwa, czyli ziemianki. Tutaj stacjonowało dowództwo 3 Brygady Czechosłowackiej.
I ostatni etap naszej wycieczki czyli cmentarz i pomnik Czechosłowackiego Korpusu Armijnego w przełęczy dukielskiej. To też nie jest dobre miejsce do odwiedzania bo po obu stronach granicy miejsca po przejściach granicznych zostały sprywatyzowane i wszystkie parkingi są płatne. My zatrzymaliśmy się na chwilę we wjeździe do tego miejsca pamięci.
Zaglądając do innych relacji, jeśli ktoś ma czas i ochotę może wyszukać w okolicznych miejscowościach i wzgórzach jeszcze sporo eksponatów, czasami eksponaty są wymieniane i… są regularnie odmalowywane ale wygląda tak jakby ktoś się bawił zmieniając „umaszczenie” czołgów i samolotów.
Przed zmrokiem udało się dotrzeć do Cisnej 🙂