Po zejściu z Tarnicy warto zboczyć ze szlaku, tak jak wskazuje strzałka na drogowskazie, aby odwiedzić miejsce, które jest wspomnieniem po poprzednich mieszkańcach Wołosatego.
Wieś została wysiedlona w 1946 roku a w 1947 spalone zostały wszystkie budynki, włącznie z cerkwią. Pozostawiono jedynie cmentarz, który powoli był dewastowany, jak to się dzieje w przypadku większości opuszczonych cmentarzy.
Na początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku pochylono się nad cmentarzykiem i postarano się uratować to co po ponad czterdziestu latach jeszcze tam zostało. Niewiele grobów z tabliczkami/inskrypcjami, praktycznie wszystkie zniszczone lub uszkodzone. W miejscu cerkwi stoi mała kapliczka. Przed wejściem tablica informacyjna.
Według informacji na tablicy, pochowano tu również żołnierzy I Wojny Światowej.
Wyjaśnienia dlaczego tutaj ta tabliczka nie udało mi się znaleźć.
Na tej tabliczce są dane dwóch osób nazwiskiem Biganicz – jedno dorosłej 1896-1945, drugie dziecka 1941-1942.
Grób córki Mychaiła Skrockiego, Olgi Marii (31/5/1906 – 21/3/1907 – źródła podają 20/3 ale jestem przekonany, że na nagrobku jest 21), który był proboszczem w Ustrzykach.
Przy zejściu z trasy stoi studnia z żurawiem. Jeszcze niedawno wszystko było w porządku, teraz niestety żuraw jest złamany. Ale widok na Tarnicę jest nadal „fotograficzny”.
W drodze powrotnej zatrzymujemy się przy torfowisku, przy kamieniu upamiętniającym byłą sołtys Ustrzyk Górnych, która mieszkała w Wołosatem, Bogusławę Kranz.