Mazowieckie włóczęgi – Puszcza Kampinoska – Leszno, Grabina

Byliście kiedyś w remizie strażackiej ale nie na wiejskiej dyskotece? Ja kiedyś, dawno temu, gdy mieliśmy wycieczkę z przedszkola do znanej wszystkim mieszkańcom Warszawy, remizy przy Polnej. Ale to był inny świat.
Tym razem, zupełnie przypadkiem mieliśmy okazję na „open doors” w OSP w Lesznie. Idąc przez miasteczko w stronę wejścia do Puszczy mijaliśmy remizę, przed remizą stoi figura świętego Floriana, więc zrobiłem zdjęcie.


W tym czasie z remizy wychodził jeden ze strażaków, gdy zobaczył, że robiłem zdjęcie zaproponował obejrzenie remizy i sprzętu, który jest na wyposażeniu OSP w Lesznie. Grzechem by było zrezygnować z zaproszenia a strażacy mają czym się pochwalić więc warto to pokazać.

Mijamy szkołę z graffiti z Robertem Lewandowskim.

Chwilę później wchodzimy między drzewa Puszczy, wybieramy szlak niebieski do Zamczyska a dokładnie do skrzyżowania dróg, przy którym można zobaczyć pozostałości grodziska obronnego z XIII wieku.
Ale po kolei. Wpierw las.

Na tym odcinku kiedyś były domy, o czym świadczą słupy elektryczne i drzewka bzu.

Później ścieżka przez bagna.

I wreszcie wydmy i grodzisko.

Wracamy szlakiem czerwonym żeby w przysiółku Łubiec skręcić w drogę, którą znaczy szlak żółty.

Przechodzimy przez Grabinę, gdzie mijamy tabliczkę informującą o tym, że jesteśmy w miejscu zwycięskiej bitwy 9 Pułku Ułanów Wielkopolskich Brygady Kawalerii, mającej miejsce 17 września 1939 roku.

We wsi (w której już wcześniej byliśmy) skręcamy w prawo i skrajem lasu idziemy w stronę Julinka. Tutaj na polach zaciekawiły mnie dziwne budynki, wszystkie tej samej konstrukcji, drzwi, ewentualnie malutkie okienko i nic więcej. Nie mam zielonego pojęcia kto i po co… Chętnie bym się dowiedział.

Po ok. kilometrze wchodzimy z powrotem do Puszczy. Mijamy Julinek, gdzie tłumy ludzi z dziećmi odreagowują w parku rozrywki długi czas lockdownu, gigantofony i wrzaski dzieci to nie nasz klimat więc z radością przyjęliśmy koniec ogrodzenia.

Po drugiej stronie drogi urocze ale puste łąki (pewnie zwierzęta boją się muzyki).

A na koniec wycieczki słyszymy dziwne brzęczenie, spoglądamy w górę i… uciekamy przed rojem. Chyba by nie było fajnie gdyby owady nas dopadły.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *