San Pedro del Pinatar i Lo Pagan

San Pedro del Pinatar już opisywałem tutaj.

Ale to jest tak urokliwe miejsce, że staramy się zawsze tam podjechać, żeby poobserwować flamingi i trochę się oderwać od tłumu chodzącego z pieskami pasażem.

Tym razem zrobiliśmy 2 in 1, to znaczy – standardowa trasa przez wydmy i plażą ale później dalej do słonego jeziora i groblą do miasteczka, w którym mieszkańcy mają i morze (słone ale bez przesady) i słone jezioro z błotem.

No to zasuwamy.

Plaża…

Później przechodzimy obok mariny i wchodzimy na kolejną plażę. Tutaj, po drugiej stronie wału zaczynają się słone jeziora.

Szlak skręca w stronę słonych jezior, na początku przechodzimy po jednym takim, wysuszonym. Chodzi się po soli 🙂

Później groblą pomiędzy morzem a słonym jeziorem.

Wreszcie miejski pasaż na molo.

I błotne kąpielisko. Mimo niezbyt zachęcającej temperatury było kilka osób, które siedziały w błotku.

No i ptaki – oprócz flamingów,

które już wcześniej poznaliśmy, spotkaliśmy również:

szczudłaka zwyczajnego

piaskowca

szablodzioba

tu mi google pokazuje, że to czapla nadobna, natomiast ptaszek był znacząco mniejszy od znanych mi czapli

kokoszkę

i krwawodzioba

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *