Warszawa – Fabryka Norblina

Fabryka Norblina, wszyscy znają nazwę, niektórzy kojarzą produkty.  W XIX i XX wieku fabryka Norblina, a oficjalnie Towarzystwo Akcyjne Fabryk Metalowych „Norblin, Bracia Buch i T. Werner”, produkowała wszystko na co był zbyt na rynku metalowy. W domach używało się platerowanych sztućców oraz elementów zastawy, ale na dużą skalę działała również produkcja przemysłowa, tj. blachy, rury, druty. Produkty Norblina można było znaleźć również w kościołach wszystkich wyznań.





Tak jak wszystkie tak potężne zakłady, po II Wojnie Światowej, firma została znacjonalizowana i tak jak spora ich część po zmianie systemu, zbankrutowała. Swoją drogą wybudowana na przedmieściach Warszawy fabryka, już po wojnie stała prawie w centrum miasta i to na dłuższą metę nie mogło działać. Z ciekawostek, budynek stojący na rogu Prostej i Żelaznej jest większą połową oryginalnego budynku. Gdy budowano Prostą, druga połowa została ucięta.

Wreszcie to co zostało po fabryce kupili obrzydliwi kapitaliści, którzy jednak docenili wartość budynków i maszyn, które dostali z dobrodziejstwem inwentarza i na miejscu, w którym przez ponad sto lat działała produkcja, powstał kompleks handlowo-biurowy. Spora część budynków fabrycznych została zamieniona w lokale gastronomiczne i handlowe, a wszystko to nadbudowano konstrukcjami „ze szkła i metalu” gdzie umieszczono biura.  Może to się podobać lub nie ale w kontekście szybko znikających wolskich kamieniczek utrzymanie choćby namiastki starej Woli, moim zdaniem, należy docenić.

My wybraliśmy się na wycieczkę z przewodnikiem. Trudno mi powiedzieć czy warto namawiać na ten rodzaj oglądania „muzeum”, bo, jak to mawiał Ferdynand Kiepski „nie są to tanie rzeczy„. Przy cenie 40 złotych (dzieci 20) za godzinną wycieczkę od osoby liczyłem na coś więcej niż oprowadzenie po ogólnodostępnych miejscach i opowiedzenie historii. Miałem niczym nieuzasadnioną nadzieję, że wejdziemy tam gdzie zwykli ludzie zwykle nie mogą wejść, że dotkniemy tej „historii”. Ale tak się nie stało. Liczyłem również na to co można znaleźć w reklamie na oficjalnej stronie „Chcesz, aby po Fabryce Norblina oprowadził Cię sam właściciel? Zwiedź fabrykę w towarzystwie Ludwika Norblina lub Teodora Wernera! Chętnie opowiedzą Ci jak wyglądały losy tego niesamowitego miejsca.” co przy zdjęciu reklamowym, na którym można zobaczyć panów w strojach z epoki, by budowało pewną atmosferę. Tego też, niestety, nie było. Przewodniczka była sympatyczna, bez wątpienia z dużą wiedzą ale w obecnych czasach wszystko co opowiada można przeczytać w internetach.

No nic to. Zapraszam do obejrzenia zdjęć z Fabryki Norblina.






















Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *