Kazimierz Dolny

Do Kazimierza wybieraliśmy się od lat. Byłem tam kiedyś, na jakiejś imprezie firmowej, ale jak to na takiej imprezie, pamiętam niewiele, głównie hotel… a ponieważ wszyscy się zachwycają to trzeba było zobaczyć ile jest prawdy a ile blichtru w Kazimierzu.

Zaczyna się słabo. Parkingi przy wjeździe do miasta (od strony Puław) kosztują tyle co Palenica Białczańska w sezonie. Do tego parkomaty, które mają opóźniony wyświetlacz, w związku z czym sporo ludzi nabija dłuższy czas niż planuje, a orientuje się dopiero wtedy gdy już kwota jest skasowana. A reklamacje można pisać na Berdyczów, panowie obsługujący parking twierdzili, że wiele osób od dawna to reklamuje ale widać radzie miejskiej w niczym to nie przeszkadza.

Z parkingu wchodzimy na pasaż na wale nad Wisłą.

Później schodzimy boczną uliczką w stronę Rynku.

Rynek to najbardziej rozpoznawalne miejsce w Kazimierzu. Zdjęcia, pocztówki, filmy, w których gra Kazimierz to Rynek i charakterystyczna studnia. Studnia pochodzi z XIX wieku ale obecny wygląd zawdzięcza konserwatorowi zabytków, Janowi Koszyc-Witkiewiczowi i jego konstrukcji z 1913 roku.

Było rano, jeszcze niewielu turystów, nie wszystkie przybytki otwarte, za to „pracują” cyganki. Zadziwia mnie, że nadal są ludzie, którzy są zainteresowani ich usługami.

Na początek oglądamy kamieniczki wokół Rynku.

Barokowa Kamienica Gdańska

Muzeum Nadwiślańskie

Dom Kifnerów (zaprojektowany w 1919 roku przez Jana Koszczyc-Witkiewicza). Przed domem wystawiony w 2000 roku pomnik psa Werniksa. Według oficjalnej historii Werniks był bezdomnym psem, jednym z wielu psów, których kiedyś był wiele w miastach i jeszcze więcej na wsiach. Przygarnięty przez jednego z mieszkających w Kazimierzu malarzy przeprowadził się z nim na wybrzeże.

XVIII-wieczny dom Radka z kawiarnią której ściany pokryły dzieła znanych malarzy (to ten ze stromym dachem, niestety, większość kamienic jest zasłoniętych parasolami)

i wreszcie Kamienice Przybyłów – renesans z 1615 roku

Teraz wchodzimy w ulicę Lubelską.

Kościół pw. św. Anny i św. Ducha

Przy Lubelskiej był kiedyś tzw. stary cmentarz żydowski. Cmentarz powstał w XVI wieku. Likwidację cmentarza rozpoczęli Niemcy w czasie II Wojny Światowej, a dokończyli komuniści w połowie ubiegłego wieku, stawiając w miejscu cmentarza szkołę i boisko. Podobno w w murze otaczającym boisko są fragmenty macew, zdjęcia które widziałem były robione od wewnętrznej strony muru. Na zewnątrz stoi tylko pamiątkowy pomnik.

Tutaj przy szkole można skręcić w prawo i po kilkuset metrach między domami wejść na ścieżkę. I tutaj są prawdziwe wąwozy, dzikie bez ludzi i bez biletów za wejście.

Ale skoro już przyjechaliśmy do Kazimierza, to trzeba również obejrzeć tzw. Wąwóz Korzeniowy. My się wybraliśmy tam na piechotę, ale można podjechać samochodem (jest parking, oczywiście płatny) albo jakimiś cudacznymi wózkami-meleksowymi. Tutaj już wejście jest płatne (na dole, bo na górze stoi pusta budka z kartką, że płaci się na dole).

Do Kazimierza wracamy górą. Bardziej wsią niż miastem.



i docieramy do brukowanej ulicy Góry i na Wzgórze Zamkowe. Zarówno Baszta Zamkowa jak i ruiny Zamku to kolejne bilety. Baszta niewielka za to kolejka do wejścia długa więc rezygnujemy z wątpliwej jakości atrakcji. Widoki jeszcze teraz były za darmo.

Z uliczki poniżej można wejść na Wzgórze Trzech Krzyży, czyli miejsce, które z jakiegoś powodu, który trudno mi zrozumieć, jest podobno ważne dla Kazimierza. Zakładam, że jest bardzo ważne, bo też trzeba płacić za wejście żeby poprzepychać się pomiędzy ludźmi, którzy zapłacili kilka złotych żeby zobaczyć trzy drewniane krzyże.

Rezygnujemy z tej schodowej atrakcji i idziemy na stary cmentarz przy Farze.







Wchodzimy na teren kościoła.

Fara czyli Kościół św. Jana Chrzciciela i św. Bartłomieja. Kościół w tym miejscu wybudowano już na początku XIV wieku, a później wielokrotnie go przebudowywano, dobudowywano.





Nachodziliśmy się trochę więc idziemy na obiad.

Niby fajna lokalizacja, niezłe jedzenie ale jednak jest po „kazimiersku” czyli jakość nie dojeżdża do ceny. Ceny są wyższe niż warszawskie, a to już duża sztuka.

i wracamy przez Rynek do ulicy Senatorskiej.

Tutaj stoi kamienica Celejowska, XVII wiek, późny renesans – ta w środku.

Kamienica Biała z XVI wieku, elewacja już z XVII.

Obok stoi niestety cały czas zdewastowana kamienica przy Senatorskiej 15, XVII wiek, aktualna „wersja” to wiek XVIII.

Wchodzimy jeszcze obejrzeć kościół przy klasztorze franciszkanów.





schodzimy znów do Senatorskiej

I ulicą kierujemy się do brzegu Wisły. Czas na powrót.

Jedna uwaga do wpisu “Kazimierz Dolny

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *