Podróże – Litwa 2025 – T&T

Transport

Do Wilna lecimy samolotem. LOT z Okęcia, za ok 400 z bagażem podręcznym.

Z lotniska w Wilnie do centrum dojeżdżamy autobusem miejskim. Przystanek jest ok. 100 metrów w prawo, po wyjściu z budynku lotniska. Numery 1, 2, 88 i ekspresowy 3G.

Według cen na teraz bilet 30 minutowy kosztuje 65 centów, 60 minutowy 90 centów.  Podobno można kupić bilet również u kierowcy za nieco wyższą cenę, nie wiem czy jest to jeszcze aktualne bo w Wilnie nie ma już biletów papierowych. Elektronicznie są dwie opcje – przy dołożeniu 1,5 euro można w Narvesenie (czyli sieci kiosków) kupić kartę elektroniczną z możliwością doładowywania biletów, my wybraliśmy opcję aplikacji w telefonie. Aplikacja Trafi, nie tak jak na Łotwie, pozwala zarejestrować i numer polskiego telefonu i polską kartę kredytową. Wadą aplikacji jest to, że trzeba robić zakupy za minimum 5 euro. Jeśli ktoś przyjeżdża większą grupą, lub chce korzystać z komunikacji miejskiej przez dłuższy czas, to jest to bardzo dobry wybór. Bilety dzienne kosztują odpowiednio – 1 dzień – 5 euro, 3 dni – 8 euro, 5 dni – 10 euro, 10 dni – 15 euro. W jednej aplikacji można „kasować” bilety dla kilku osób. Bilet kasuje się odpalając aplikację, wybierając bilet i wciskając przycisk „Activate”. Bilet jest aktywny po 15 sekundach od aktywacji. Bilety nawet te 30 minutowe, są biletami przesiadkowymi. My na te trzy dni kupiliśmy 8 biletów 30 minutowych, wystarczyło spokojnie.

Do Troków jedziemy busikiem. Można pociągiem ale w pierwszej chwili wyszło mi z mapy googlowej, że ze stacji w Trokach jest dalej do zamku, a różnica w cenie przejazdu jest nieznaczna, więc zdecydowaliśmy się na busik. Przejazd małym busikiem tam to 4 euro od osoby, powrót rejsowym autobusem, który zatrzymywał się w Trokach, 3 euro. Bilety kupuje się u kierowcy, w kasie na dworcu tylko informują o miejscu, z którego odjeżdżają. Podobno można bilet kupić w necie, ale to mocno ogranicza swobodę. Jeśli kupimy bilet na konkretną linię/busik to musimy być na dworcu o konkretnej godzinie. Kupowanie u kierowcy daje swobodę ruchów.

Dworzec kolejowy

Dworzec autobusowy

Gdy przyszliśmy do busika w Wilnie, za kierownicą siedział starszy, siwy pan. Zagadaliśmy po polsku. Okazało się, że dobrze trafiliśmy. Chwilę później do busiku weszło dwoje młodych ludzi i zaczęli dopytywać się po angielsku. Pan nie bardzo sobie radził, więc pomogłem. Młodzi gdy usłyszeli, że mówimy pomiędzy sobą po polsku, też odezwali się po polsku. My wtedy powiedzieliśmy im, że pan doskonale mówi po polsku i wtedy nasz kierowca powiedział – „Wiadomo Wileńszczyzna”.

I tak płynnie przeszliśmy do

Języka

Wielu starszych ludzi mówi po polsku, w kościołach połowa albo prawie połowa mszy odprawiana jest po polsku. Starsi mówią również po rosyjsku ale średnio sobie radzą z angielskim. Młodzi, oprócz tych z polskich rodzin, nie mówią po polsku, za to praktycznie wszyscy mówią po angielsku. Tak samo wygląda komunikacja w sklepach czy knajpach. Generalnie nie ma większych problemów komunikacyjnych.

Zakupy

Jest sporo sieciówek, my się zaopatrywaliśmy w Lidlu. Kaucja za butelki jest rozwiązana dokładnie tak samo jak na Łotwie, czyli zwrot w automatach w sklepie, za który dostaje się voucher do tego sklepu. Voucher w kasie jest skanowany i kasjerka przedziera go i wyrzuca do kosza 🙂

Jedzenie

W restauracjach. Generalnie jest tanio. Niezależnie od tego gdzie i kiedy.

W Trokach jedliśmy kibiny i ciekawą wersję zupy ogórkowej – z kaszą jęczmienną.

Na Zarzeczu zafundowaliśmy sobie cepeliny i kapuśniak z kulkami z grubo mielonego mięsa.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *