Taaak, tytuł, który nadałem tej relacji dobrze oddaje moje wrażenia z Zamościa. To z czym wszyscy kojarzą to miasto, czyli Rynek Wielki z Ratuszem to nie wszystko. Opowiem o naszej zamojskiej wycieczce po kolei.
Rynek Wielki
Trudno zacząć must see w Zamościu od innego miejsca. Oczywiście wszyscy robią zdjęcia Ratusza więc i my uwieczniliśmy ten budynek (niezwiedzalny).
Obok Ratusza najbardziej rzucają się w oczy tzw. kamienice ormiańskie (1 poł. XVII wieku).
Niesamowite są podcienia.
No i należy wejść do Apteki Rektorskiej, czyli najstarszej historycznej apteki w Polsce. Apteka działa nieprzerwanie od 1609 roku.
Twierdza Zamość
Czyli spory kompleks fortyfikacji otaczającej zamojskie stare miasto. Fortyfikacja wybudowana na przełomie XVI i XVII wieku na zlecenie Jana Zamoyskiego teraz stanowią atrakcję mocno uzależnioną od przewodników. Do samodzielnego zwiedzania nadają się średnio. Można sobie pospacerować po terenach zielonych wokół, obejrzeć bramy, Można zajrzeć do Muzeum Broni i Fortyfikacji ale jest ono otwarte tylko do 17 więc było poza dostępnym dla nas czasem. Niestety spora część ulic od strony Bramy Lwowskiej jest w permanentnym remoncie (podobno odkryto tam elementy architektury i konserwator się wtrącił w remont – nie wiem czy to urban legend czy prawda ale tak ludzie opowiadają). W związku z tym wszystkim kilka razy pojawiliśmy się przy fortach ale nie powaliły nas na kolana.
Akademia Zamojska
To jeden z kilku budynków, które by mogły być atrakcją Zamościa ale nie jest. Dlaczego? Bo od ponad dwóch lat trwa remont, który, tak jak w wielu przypadkach w naszym pięknym kraju, przerywany jest problemami z wykonawcami.
Pałac Zamoyskich
Zupełnie bez przygotowania odwiedzałem Zamość więc wiedzy o pałacu nie miałem żadnej. Od budynku Akademii idziemy ulicą Królowej Jadwigi i stwierdzam, że z lewej strony stoi „fajna rudera”. Ta fajna rudera to właśnie Pałac Zamoyskich. W chwili obecnej w głównym budynku znajduje się liceum, w bocznym skrzydle szalet miejski a w budynkach od tyłu mieszkania komunalne. Te budynki komunalne i podwórko mają specyficzny klimat, nam skojarzyło się to z pałacem ze Zmieników, w którym mieszkał Jacek. Poza tym wszystko jest albo bardzo zniszczone albo wręcz zdewastowane. Park przed pałacem, gdzie znajduje się pomnik Jana Zamoyskiego nie zachęca do odpoczywania a całość dodatkowo jest obstawiona zaparkowanymi samochodami.
Katedra, dzwonnica i krypty
Katedra Zmartwychwstania Pańskiego i św. Tomasza Apostoła stoi w pobliżu wszystkiego, dwie minuty piechotą z Rynku, minutę od Pałacu i również minutę od Akademii, bezpośrednio obok Bramy Szczebrzeszyńskiej.
Wieża jest czynna praktycznie cały dzień, skromna opłata za wejściówkę i trzeba się wdrapać wąskimi schodami na sam szczyt. Trudy wspinaczki rekompensowane są widokiem panoramy miasta.
Wejście do Katedry, tak jak w większości kościołów, które są możliwe do zwiedzania, jest wtedy gdy nie ma mszy. Opłatę za zwiedzanie wrzuca się do skarbonki.
I wreszcie krypty, w których pochowani są Zamoyscy. Tutaj trzeba mieć szczęście i trafić na moment gdy są otwarte. Wtedy bilet kupuje się od pana w kamizelce z napisem obsługa turystyczna.
Po wyjściu z Katedry, przez Bramę Szczebrzeszyńską należy skierować się prosto do…
Rotundy
XIX wieczna działobitnia w czasie II Wojny Światowej wykorzystana jako obóz jeniecki Gestapo. Miejsce, w którym Niemcy zamordowali przynajmniej 8 tysięcy osób.
Po wojnie zorganizowano tam cmentarz z grobami wokół Rotundy i przy drodze prowadzącej do Rotundy.
W samej Rotundzie w chwili obecnej znajdują się symboliczne cele poświęcone ofiarom II WŚ.
Teraz przechodzimy do miejsc, które nie są pierwszym wyborem. Zaczynamy od…
Synagogi
a raczej tego co z niej pozostało. Synagogi nie zwiedzamy w środku (może niektórzy stwierdzą, że to głupie ale jakoś nas nie ciągnęło). Niestety część budynku jest w rękach prywatnych i spokojnie sobie niszczeje.
Dalej idąc tropem pamiątek po Żydach zamojskich udajemy się w miejsce gdzie był
Kirkut
czyli w Nowy Cmentarz Żydowski. Ten cmentarz działał krótko, powstał na początku XX wieku a ostatni pochówek odbył się w 1941 roku. Później Niemcy zniszczyli cmentarz. Teraz jest tam zrobiona forma lapidarium oraz pomnik ofiar Holocaustu.
Nikogo nie zdziwi, że w Zamościu pojechaliśmy zobaczyć jeszcze jedno miejsce, mianowicie
Cmentarz żołnierzy radzieckich
Tutaj pochowano od 16 do 20 tysięcy jeńców radzieckich. W przeciwieństwie do większości cmentarzy jeńców radzieckich nie jest zaniedbany (władze radzieckie i później rosyjskie nie dbają o miejsca pochówku jeńców). Na terenie cmentarza znajduje się kilkanaście grobów zbiorowych i kilka pojedynczych mogił, pomnik oraz prawosławny krzyż.
Ostatnie miejsce, które odwiedzamy to kawałek prywatnej historii. Ani dziadek był organistą w podzamojskim Sitańcu. Rodzina mieszkała tam jeszcze przed wojną. Mieszkali w tzw. organistówce. Odwiedziliśmy Sitaniec i udało nam się dowiedzieć, że organistówka nadal stoi. Teraz w tym budynku znajduje się magazyn przy kościele.
Jeszcze ciekawostka, przy ulicy Grodzkiej w bruk wmurowane są płytki z informacjami o ludziach zasłużonych dla Zamościa. Taka swoista
aleja sław
I na koniec trochę
wrażeń
Zamość wokół starówki jest niemiłosiernie rozkopany. Z historii opowiadanych przez mieszkańców wynika, że, jak to w zabytkowym mieście, wszelkie prace remontowe są straszliwie przedłużane przez konserwatora zabytków i archeologów, bo każdy głębszy wykop odkrywa elementy dawnych konstrukcji architektonicznych.
Starówka jest zapchana samochodami, które poza Rynkiem parkują wszędzie i co gorsza robią sobie ze staromiejskich uliczek tor wyścigowy, trzeba być cały czas na oriencie, żeby nie wejść pod samochód.
Pierwszy raz od dawna trafiłem na młodego człowieka, który żebrał. Młody, zdrowy człowiek pyta się czy mogę mu kupić piwo. W złym kierunku idzie ten świat.
Ale żeby nie było tak źle, ludzie, których prosi się o pomoc są niesamowicie życzliwi. No i najciekawsze, wszystkie miejsca, w których jedliśmy, proponowały nie tylko smaczne ale i elegancko wyglądające posiłki za rozsądne pieniądze.
Hotel Polak
Bar Arabeska
Bistro Figa z makiem
Wszystkie trzy miejsca mogę z ręką na sercu polecić. Bistro ma tę zaletę, że jest otwarte od godziny 9 więc można spokojnie zjeść śniadanie.