Nie znam się na wojnie w Jugosławii i w związku z tym, słysząc o tunelu pod lotniskiem, przez który wynoszono rannych i dostarczano pomoc humanitarną i broń do oblężonego miasta, myślałem logicznie. Logika mówiła, że miasto było oblężone w całości, więc lotnisko było w rękach Serbów a ci, którzy udostępnili wyjście poza linię oblężenia ryzykowali życiem. Sensowne prawda? Nic bardziej mylnego. Lotnisko było w rękach sił pokojowych ONZ. W tej sytuacji pytanie brzmi – dlaczego mieszkańcy Sarajewa nie mogli korzystać z tego wyłomu w pierścieniu oblężenia? Jedną z najważniejszych przyczyn było embargo na broń, które ONZ nałożyła na obie walczące strony. Tu znów wchodzi próba logicznego myślenia – gdy jedna strona jest zamknięta w oblężeniu a druga ma dostęp do całego świata to jakie konsekwencje ma taka decyzja? Moim skromnym zdaniem w prosty sposób doprowadzi do śmierci tych, którzy są oblężeni. Czy są jakieś braki w moim wywodzie? Ja nie widzę. I nie rozumiem.

Wracając do wycieczki, tunel miał ok. 800 metrów, obecnie w miejscu, w którym było wejście od strony miasta znajduje się skansen-muzeum.

Dla turystów udostępnione jest symboliczne 25 metrów przejścia oraz sale wystawowe i kinowe. Można w nich zobaczyć filmy z czasów wojny i cały zestaw artefaktów związanych z wojną i tunelem, od broni i mundurów po ubrania i narzędzia.

Wejście do skansenu jest biletowane, opisy są dwujęzyczne, więc bez problemu można zwiedzać samodzielnie.