Jedziemy na Zamojszczyznę. To jedna z wycieczek sentymentalnych, bo Ani tata tam się urodził i wychował. Ale o tym później. Teraz zaczynamy od Szczebrzeszyna. Tak nam wyszło z planu wycieczki, że do tego miasteczka dojedziemy rano, zobaczymy co tam brzmi i dojedziemy do Zamościa już gdy będziemy mogli zameldować się w hotelu.
Szczebrzeszyn jest prosty i mało atrakcyjny (choć później się okazało, że mogą być jeszcze mniej atrakcyjne miejsca). Samochód zostawiamy na Rynku obok Ratusza.
Przed Ratuszem stoi figurka chrząszcza.
Nawet kamieniczki wokół Rynku nie są niestety warte uwiecznienia.
Obok Rynku kościół pw. św. Mikołaja.
W ulicy po drugiej stronie Rynku kolejny kościół, pw. św. Katarzyny Aleksandryjskiej.
Sporo ciekawych, zaniedbanych kamienic.
Kilkadziesiąt metrów od Rynku stoi również budynek synagogi, w którym obecnie jest Dom Kultury.
I tuż obok cerkiew pw. Zaśnięcia NMP, którą można zwiedzać ale… trzeba umówić grupę lub czekać przed wejściem do cerkwi o każdej pełnej godzinie. My tym razem nie mieliśmy szczęścia bo byliśmy tam 10 po… i właśnie cerkiew była zamykana.
Teraz idziemy dalej, do drugiego (pierwszego) pomnika chrząszcza, stojącego na przeciwko młyna wodnego. Oba obiekty średnio atrakcyjne, takie trochę na siłę.
Aparat gotowałem na kirkut szczebrzeszyński, jako że to jeden z największych i z potężną ilością macew, cmentarz żydowski w Polsce. Niestety trudno stwierdzić czy rzeczywiście ilość grobów jest imponująca, bo nikt się nim nie zajmuje. Chwasty do półtora metra i wąskie ścieżki wydeptane pomiędzy nie pozwalają na skupienie i zachowanie powagi. A szkoda.
Kocur jakby nie przejmował się cmentarzem, bardziej mu przeszkadzała moja obecność.
Powyżej cmentarza żydowskiego znajduje się cmentarz katolicki z kościółkiem pw. św Leonarda. Tutaj też widać niewielkie zainteresowanie kogokolwiek, kościółek klimatyczny ale zniszczony a pojemniki na śmieci stojące tak, że nie można zrobić zdjęcia tak żeby się nie pojawiły w kadrze powiększają złe wrażenie.
Cmentarz jest znany z tego, że jest znany, nie żartuję – najbardziej znanymi osobami, które są pochowane na tym cmentarzu to osoby, które stały się znane po swojej śmierci, bowiem są to prapradziadkowie Jana Pawła II. Niestety przy cmentarzu nie ma żadnej informacji na ten temat a ludzie, którzy przyszli na groby też nie wiedzieli gdzie znajduje się ten grób. Dobrze, że bywają kamieniarze, oni wiedzą wszystko.
Cmentarz to totalny misz-masz, nowe groby pomiędzy starymi a jest kilka ciekawych, wiekowych grobów oraz kilka żołnierzy II Wojny Światowej.
I to już prawie wszystko co można zobaczyć/zobaczyliśmy w Szczebrzeszynie.
Próbowaliśmy jeszcze dotrzeć do wąwozów lessowych ale od strony miasteczka do przejścia jest prawie 6 kilometrów w jedną stronę (a nie mieliśmy wolnych trzech godzin) a od drugiej strony wprawdzie jest bliżej ale nie ma gdzie postawić samochodu przy zjeździe z drogi asfaltowej na gruntową, którą nie chcieliśmy jechać.
Można jeszcze próbować eksplorować pałac w Klemensowie. To kolejne miejsce, które poległo po powrocie w ręce prywatne. Rodzina Zamoyskich odkupiła pałac od skarbu państwa z potężnym opustem ale pod warunkiem, że zespół zostanie wyremontowany w przeciągu 3 lat. 3 lata minęły w ubiegłym roku. Nie wiem jak wygląda pałac ale pewnie Zamoyscy też nie wiedzą bo brama i budynek przy wjeździe wyglądają tak. Dalej nie wszedłem bo letnie ciuchy nie współgrają z półtorametrowymi pokrzywami.